Wpisy archiwalne w kategorii

kurwa mać

Dystans całkowity:615.21 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:32:18
Średnia prędkość:18.89 km/h
Maksymalna prędkość:80.10 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:51.27 km i 2h 56m
Więcej statystyk

Draśnięcie

Poniedziałek, 10 maja 2010 · Komentarze(1)
Razem z dudkiem drasnęliśmy osiemdziesiątkę spod kapliczki w Bystrej, a ja żeby by było ciekawej zostałem draśnięty przez przeuroczego pieska - mojego buta jako draśnięcie nie zapamięta ;).

Znowu ten cholerny but... ;/

Piątek, 23 października 2009 · Komentarze(6)
W końcu znalazł się czas, aby coś pojeździć :). Z braku jazdy miało być lajtowo i krótko, a wyszło nawet fajnie, chociaż zakończenie najgorsze z możliwych ;/.

Ale od początku. Najpierw wpadłem na pomysł podjechania na Krzyż w Ropicy. Największa piła podjazd w okolicy, ponad 20%, jak nie coś pod 30 %. Weszło prawie bez stawania, ciężko niesamowicie, najbardziej stromy fragment, na dwójce na stojąco. Prawie, bo zatrzymałem się, widząc małą żmiję na drodze. Nie żebym się bał, ale zdjęcie wypadało zrobić ;). Oczywiście bezpieczna odległość + zoom i są jakieś tam zdjęcia. Bardziej się bała stukotu butów, nie wiem czy zwracał uwagę na aparat. W każdym razie była maleńka, respekt zachowałem :D. Na Krzyżu niedługo, bo wiało okrutnie. W sumie jesień już nie tak ładna jak niedawno (to pewnie przez pogodę). Kolorowe liście na drzewach bez słońca to nie to samo...

Zjazd masakryczny - miałem tu kiedyś wypadek (żwir na zakręcie). Nie dość, że wąsko to w lesie i nic nie widać. A na koniec zakręt ciasny jak toitoi (mam na myśli przy prędkości, jaką można by uzyskać, gdyby się rozpędzić na ile zjazd pozwala, czyli podejrzewam, że grubo ponad 80 km/h). Klamki do spodu, a i tak dochodziłem do 40 km/h. Troszkę nie wiedziałem co ze sobą zrobić - chciałem pojechać do Bystrej, ale droga zablokowana, a ja się tam przez jakieś błoto pchać nie będę :D. Bez celu pojechałem do Zagórzan a potem do Moszczenicy, chcąc sprawdzić ta drogę, jechałem nią tylko raz. I tu wpadłem na pomysł pętli przez Ciężkowice. Miałem niewiele czasu - 2 godziny, ale obliczyłem, że zdążę na basen na 18,45. Na odcinku do Staszkówki asfalt niezły, potem kiepski i potem znów okej. Zaskoczyło mnie to, gdyż kiedyś był znacznie gorszy. Brak światła powodował, że zdjęcia wychodziły niezbyt ciekawe ;/. Nie stawałem nawet w Ciężkowicach, tylko śmigam dalej bo czas goni. Podjazd w Zborowicach obfociłem jak się tylko dało, strasznie mi się te serpentyny podobają, jechałem nimi nawet nocą :D. Potem zjazd w Sędziszowej mocno, choć na zmęczeniu - 74,85 km/h. Myślę sobie - będzie co wpisać w vmax na bikestats - prędkość niezła, w stosunku do sprzętu. Wtaczam się powoli na kolejny podjeździk, a tu milutka niespodzianka - od strony Bobowej jedzie laweta na kilknaście aut (nie wiem jak to dobrze opisać - ciężarówka z naczepą - wchodzą na samochody, ta była pusta). Siadam na koło, a, że z tego miejsca droga do Łużnej opada dosyć miło - przez chyba 3 minuty jade ponad 70 km/h, osiągając przez pare sekund nawet 80 km/. Niestety, byłem w niejako szoku takiego prezentu w postaci takiego pojazdu w takim miejscu, że nie złożyłem się za odjeżdżającą ciężarówką i odjechała ;p. Może mogłem szybciej pedałować? Po za tym nigdy nie musiałem się składać za pojazdami... Nieważne! Jest w końcu ta 80 i trzeba się cieszyć. Łużną przejeżdżam wolno, jadę o jednym bananie. I to by było na tyle ;).

Niestety to był żart. W Moszczenicy zjebał mi się but ;/! Po raz trzeci ten sam ;/. Daje do reklamacji, bo już mam tego dość. Za tyle pieniędzy się psuje po 3 miesiącach trzy razy, a śrubki zastępcze nie pomagają ;/. Zepsuło to całą wycieczkę, ale po za tym było naprawdę przyjemnie ;).


Początek właściwego podjazdu pod Krzyż, zdjęcie nie oddaje stromizny.



Żmija ;).


Gorlice.


Brzózki w jesiennych kolorach ;).


Kapliczka przed Ciężkowicami.


Widok z drogi W Staszkówce - sąsiedni grzbiet.


Druga serpentyna widziana z pierwszej :).



click for more

Zguba

Poniedziałek, 31 sierpnia 2009 · Komentarze(1)
Wreszcie po czterech dniach wymuszonego siedzenia w domu mogłem coś popedalić. Wybrałem ciekawą i nie najłatwiejszą trasę wokół Klimkówki. Początek na rozruszanie, zabawa zaczęła się dopiero w Bielance, która od strony Gorlic jest cały czas pod górę. Główny podjazd pojechałem średnio - stromą ściankę na stojąco, 17 km/h, ale na wypłaszczenie brakło sił i zwolniłem. Dalszą część do rozwidlenia również średnio, nie ma się co katować. Na leśnym zjeździe, owszem można bardzo szybko, ale jest niebezpiecznie bo droga bardzo wąska i kręta. W czasie sprintu na "płaskim" w Leszczynach coś uderzyło o asfalt. Nie lubię się w takich momentach zatrzymywać i to jest błąd, bo jak się potem okazało była to tylna lampka ;/. Dość szybko wtoczyłem się na podjazd w Kunkowej i tam podjąłem decyzję o powrocie. Ciemność szybko zapadała, żadna przyjemność, z jazdy, odwiedzę to miejsce niedługo.
W końcu się przełamałem i docisnąłem na zjeździe - 74,16 km, ale stamtąd można spokojnie iść więcej. Gdyby była lepsza widoczność i miałbym okulary... 80 km/h mogłoby paść. Dalej tempo nieznane bo ciemno. Szukałem lampki, ale bezowocnie. Wkurzony wróciłem do domu, bo zgubiłem ją ze swojej głupoty. Po za tym wycieczka udana ;) Szkoda, że nie dłuższa, brakło czasu.


Na drodze do Leszczyn


Na szczycie podjazdu w Kunkowej ;)


Zapadający zmrok w Bielance...

Z innej beczki, tak właśnie profesjonalnie obsługuje się głośniki u mnie w domu. Coś w środku nie łączy i trzeba sobie pomagać tymi oto przeuroczymi nożyczkami ;).

Śrubaaaaaaaaaaaaa

Środa, 29 lipca 2009 · Komentarze(0)
Wyrwana śruba w lewym SPD i jej brak w sklepie rowerowym ;/ Nie ma szans, bloki za 33 zł. Postanowiłem zaglądnąć do sklepów metalowych. Jakąś znalazłem i póki co działa... W trakcie tej jazdy krótka przejażdżka Grandem. Co za różnica :D

Wieczorem krótka przejażdżka z Maćkiem na Zamkową i do Bystrej, jednym słowem górki niemałe. Dalej przyjemna droga i wypadamy przed Szymbarkiem i tam wreszcie przykręcam ostro śrubę - 37,5 - 44,5 km/h na prostej (generalnie +40 km/h). To jest właśnie jazda na Giancie - niebo lepiej niż na Grandzie. Średnia wieczornego wyjazdu to ~26,6 km/h po sporych górkach na początek (w tym jedna po kamieniach).

Dzięki ;)