Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:574.17 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:21:09
Średnia prędkość:26.82 km/h
Maksymalna prędkość:84.69 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:52.20 km i 2h 06m
Więcej statystyk

rozciagnie....

Środa, 29 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria >50 km, >80 km/h
.... zastanych mięśni po dwóch tygodniach niejeżdżenia... Razem z Arkiem po okolicznych górkach. Ogólny brak sił i niewesoło... Towarzysz zostawił mnie dziś pod Wawrzkę i Brunary. Z Ropskiej minimalnie za daleko go wypuszczam i nie udaje się dociągnąć w dół do tych 80 km/h, znowu 78,5 tylko.

Ciekawa sytuacja w Stróżach - przed wiaduktem na nasz (mój) widok płoszy się lis z martwą kurą w pysku - niecodzienny widok.

rozgrzewka

Poniedziałek, 27 czerwca 2011 · Komentarze(1)
Kategoria do 50 km
Mała rozgrzewka przed jutrem, będzie masakra po dwóch tygodniach niejeżdżenia i pod wiatr troszkę km... Może jakoś dojadę.

praca

Poniedziałek, 27 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria do 50 km

no i znowu w plecy

Czwartek, 16 czerwca 2011 · Komentarze(1)
Obręcz wzieła i torba jedna pękła.... 60-80 zł nie moje ;/. Przyczyna nieznana, wygląda to dość dziwnie - jakby szprycha wyrwała dziurę z obręczy.....

wieczorem

Wtorek, 14 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria >50 km, >70 km/h
Tak w sumie spontanicznie wyszło 50 pare km. To dużo, biorąc pod uwagę brak czasu ostatnio + niechęć do jazdy cały czas po tych samych terenach. Żeby coś nowego zobaczyć, co rzeczywiście warte tego (a nie byle droga w jakichś krzakach) to trzeba zrobić ze 150 - 200, a to już spory kawał dnia zabiera ;).

Od Sitnicy ciulowy asfalt miejscami do Moszczenicy, generalnie fajnie się jechało, w Bystrej vmax zachowawczo, ale zjazd kręty i nieznany. Prawie faceta potrąciłem, bo zachowywał się jakby mnie widział, a okazało się, że niekoniecznie ;).

Praca

Czwartek, 9 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria do 50 km
Ciężką pracą ludzie się bogacą.... myślał by kto....

Praca

Środa, 8 czerwca 2011 · Komentarze(2)
Kategoria do 50 km
na zjeździe hamując pisk jak syrena policyjna...

Pieniny

Niedziela, 5 czerwca 2011 · Komentarze(6)
Kategoria >200 km, >70 km/h
W końcu jakaś trasa z prawdziwego zdarzenia - góry przełęczy kryzysy, wiatr i widoki!



Na początek mgła, która towarzyszy nam na podjeździe pod Ropską. Także w Sączu, który leży w "dziurze" widać niewiele.


Szymbark i Arek.


Ropska - spojrzenie wstecz na początek podjazdu.


A tu widok ze szczytu.

Dalej lecimy z Ptaszkowej przez Kamionki bokiem - bardzo fajna alternatywa dla dupnego wjazdu od Cieniawy i tzw. "ścieżki rowerowej", a po za tym mija się masę świateł i skrzyżowań bokiem.

Za Łąckiem i Zabrzeżem wjeżdżamy w malowniczą część doliny Dunajca. Wysokie wzgórza, górska rzeka, tylko ruch duży, ale nie przeszkadza to w sprawnej jeździe - do Krościenka n.D. średnia w granicach 29-30 km/h.







W Krościenku odpoczynek i zmiana planów nie lecimy na Leśnicę, tylko jedziemy zobaczyć okolice Niedzicy. Do Krośnicy już delikatnie pod górą. Podjazd znany z TdP troszkę mnie wymęcza - pierwszy słabszy moment na trasie.





Zjazd malowniczy, piękne widoki na Pieniny.














Z Arkiem na tle zamku w Niedzicy.



Granica pęka w Sromowcach Wyżnych. Płaski odcinek do Czerwonego klasztoru, tam krótki odpoczynek i ruszamy na, jak się okazało najtrudniejszy fragment trasy.


Trzy korony.






Czerwony klasztor.


Wojtek, mój drugi dzisiejszy towarzysz ;).

Odcinek od Klasztoru aż za Velky Lipnik pod wiatr i pod górę - najgorzej, że podjazd widać na ostatnim kilometrze, wcześniej niewidoczna męka.








Na szczycie, w oddali widać przełom Dunajca i serpentyny Leśnicy.


Gdzieś na trasie.

Podjazd pod Sedlo Vabec ładnie, jakieś 2-3 minuty za Wojtkiem. Zjazdy pod wiatr, popas w Piwnicznej (pyszna konfitura śliwkowa) i dalej już znana trasa do Gorlic. Wycieczkę kończymy mocniejszym akcentem z Ropy do Gorlic.

Dzięki ;).

Tour de przekaźnik

Czwartek, 2 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Symulacja wyścigu z Arkiem i Wojtkiem. Start za kościołem w Sękowej. Odpuszczam pod Magurę, wiedząc, że z moją formą nie jestem w stanie dotrzymać kroku na sam szczyt i zaliczę zgon gdzieś w połowie. Mocnym, równym tempem lecimy przez wioski do Uścia i pod przekaźnik utrzymuję 10-11 km/h. Starta do zwycięzców - 5-6 minut. Pod Leszczyny nieco ratuję honor i wjeżdżam drugi jak Contador i Schleck na TdF w zeszłym roku - zostawiam Arka i jego skaczący łańcuch i ruszam mocnym tempem w las. Na zjeździe z Bielanki spotykamy Macieja i razem kończymy wyjazd.

Dzięki ;).