Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2010

Dystans całkowity:502.90 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:19:45
Średnia prędkość:25.46 km/h
Maksymalna prędkość:83.95 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:55.88 km i 2h 11m
Więcej statystyk

Bystry klasyk

Piątek, 30 kwietnia 2010 · Komentarze(1)
Kategoria do 50 km, sprint
Szosowy klasyk przez Bystrą...

Zamkowa z blatu...

W Ropicy z wiatrem 46 km/h - na razie nie ma formy na sprinty, podjazdy idą lepiej :).

17,77 w 0,40

+ jazdy serwisowo - higieniczne - serwis złoty Maciej :)
7,81 w 0,25

obwodnica płonie

Wtorek, 27 kwietnia 2010 · Komentarze(5)
Razem z dudkiem ruszamy ze statoila o 7 do jego szkoły do Biecza. Na tym powinien zakończyć się ten wpis, ale nie sposób pominąć naszego szaleństwa na gorlickiej autostradzie :D.

Z ronda w Gliniku, koło ogrodniczego wyjeżdża autokar (ten z tych na dłuższe dystanse) Dartur i wąska ciężarówka. Z początku zdaje się, że bus ucieknie i zostanie zbyt wąska na dwóch chętnych dostawcza. Ale coś się wolno zbierał, więc but za nim, dochodzę go bez problemu. Obwodnica płonie pod kołami - 83,16 km/h, z tym, że powyżej 80 km/h jechaliśmy dobre 3-4 minuty i nie było problemem tego utrzymać. Różni to się to od jazdy z górki z podobną prędkością, tym, że tam przez swoja pozycję dociskam koła do jezdni i istnieje opór powietrza :D. Za darturem nosiło na boki. Na krzyżówce skręca ;/. Dudek puszcza ciężarówkę i okazuje się, że on dopiero przycisnął coś ponad 85 km/h. Jego kierowca odpuścił na początku, a potem przycisnął i dojechał do mnie i mojego ciągnika.

Chciałbym zobaczyć minę tego gościa z ciężarówki jak widział mnie i swój licznik... Ale byłoby to nic gdyby zobaczył dudka w lusterku za pare chwil :D

Jeszcze pare 80 i zrobię kategorię ;).

Dzięki xD

Z powrotem pod wiatr nawet nie siliłem się na utrzymanie średniej ;p.

Vida Verde Premium Bananas

Sobota, 24 kwietnia 2010 · Komentarze(1)


Świetna wycieczka z Maciejem. Chociaż średnia u mnie powinna być nieco wyższa od jego - coś tu się nie zgadza - ale to mało istotne :).


Ropska, nie lubię tej góry. Tutaj stałym równym tempem, około 14 km/h.


Jedyny postój tego dnia przy pięknym dworku obronnym w Jeżowie, zaraz przed Bobową. Jak widać położenie zameczku jest równie ciekawe :).


Na polowaniu :)




Lubicz :)


Sponsorują nas chłopaki z Ekwadoru :p.


Piękne otoczenie :).

W Łużnej poszedł ogień na zjeździe z Siedlisk - 76,32 km/h :).

Bystra

Piątek, 23 kwietnia 2010 · Komentarze(1)
Dzisiaj mało czasu, więc krótka jazda z dwoma dh powyżej 75 km/h w Bystrej, potem runda przez Kobylankę, pod Rozbój bardzo mocno (cały czas w zakresie 26,5 - 30 km/h; stroma końcówka na stojąco)

Dzięki xD

Pierwszy raz całą wycieczka bez nogawek :).


Bystra, w oddali kapliczka, skąd poszliśmy 76,32 km/h :).


Widok na Golgotę :).


Dzisiejsze wyniki - pierwszy dobry, drugi już słaby :).

pasova pętla

Niedziela, 18 kwietnia 2010 · Komentarze(1)
W końcu setka :). Udało się zrealizować trasę, o której myślałem od dawna.

Ruszamy, ja i Maciek o 6 w stronę granicy. Pod Magurę mordęga. Pod górę, lekki wiaterek, zimno – zewsząd otacza nas szron.



Rozgrzewamy się dopiero wyjeżdżając na przełęcz Małastowską, tocząc się w promieniach porannego słońca. Do granicy docieramy dosyć szybko, strome hopki w Zdyni mocno.
W drodze towarzyszą nam pola pokryte szronem:


Te zdjęcia są tylko marną próbą oddania piękna tych widoków :).

Kanapka, szybki rzut oka w głąb Słowacji i wtaczamy się na highway to hell.


Po chwili droga zamienia się w dywan, opada łagodnie, po prostu coś pięknego. Do tego towarzyszą nam ciekawe słowackie krajobrazy:

Maciej na nowej maszynie.

W Zborovie skręcamy na hopki w kierunku Niżnej Polanki, ku naszemu zaskoczeniu łatwo nam dziś wchodzą.


Powoli pod górę :).


Wjeżdżając na Słowację, zaskakują ogromne pola, kontrastujące z polskimi skrawkami.


Widok w tył z pierwszej górki za Zborovem.

Z powrotem do Polski wjeżdżamy pokonując, podjazd z Niznej Polanki na przełęcz Beskid. Niestety droga od strony słowackiej jest rozkopana, bo robią kanalizację, wskutek czego, przedzieraliśmy się przez zwały błota. Do Grabu ponad 77km/h. Na skrzyżowaniu niestety nie jedziemy prosto, chociaż droga wygląda zachęcająco, hihi:


Aż do Krempnej jest w dół, wskutek czego prędkość generalnie powyżej 35 km/h, zmiany, był ogień. Tam na miejscowym przystanku pitstop na bananki i inne specjały:



Przełęcz Hałbowska bez problemowo, z tym, że ja czekając a kompana na szczycie zaliczam 400 m terenu i odwiedzam jakieś zbiorowe mogiły Żydów:



Tymczasem Maciek zjeżdża na dół i dopiero telefon wyjaśnia sprawę.


Widok ze zjazdu na Górę Grzywacką (ta na wprost) i Kąty.

Spotykamy Pawła z grupetto i urządzamy sobie mały sprint. Ma 3 km w nogach, więc zwycięzca oczywisty :).

W Nowym Żmigrodzie msza, na której sporo śmiechu (nie zabijcie mnie, ale te dziewczynki były naprawdę śmieszne ;p).



Ostatnie 25 km w dość dobrym tempie :).





Dzięki xD

click for something more

?127161025138263

ósemka z przodu

Piątek, 16 kwietnia 2010 · Komentarze(5)
Długo motałem się: jechać, nie jechać, pogoda nie zachęcała. W końcu wyrwałem się razem z Kingą.

Trasa krótka, tempo niskie i bardzo dobrze, trzeba czasem odsapnąć, szkoda tylko, że nie ma czasu na jazdę zbyt często ;/.

Na pocieszenie z góry no name pociskamy ostro z Kinią, padają dwa rekordy prędkości. Mój to 83,95 km/h - Yeti, zostało jeszcze tylko 0,95 km/h ;p.


Na dowód... ;p.

Dla tubylców: zjeżdżając z tej góry na krzyżówce jadąc w prawo dojedzie się do Bystrej obok kapliczki, w lewo pod Kogutka, a prosto na Zamkową - Golgotę ;).

Na koniec do Maćka, zobaczyć i przetestować jego nową maszynę.


Dom się wali? Nic strasznego. Kup przyczepę i olej budowniczych ;).

pasova konrola

Piątek, 9 kwietnia 2010 · Komentarze(1)
Kategoria >50 km, >70 km/h
W końcu udało się wyskoczyć z domu...
Dziś w programie była runda na granice, obfocenie przejścia, które opustoszało jakiś czas temu i powrót do domu.

Do Koniecznej niezłe tempo, niestety z wiatrem, ok 26,5 km/h. W drodze na Słowację:


Magura.


Studzienka w Zdyni.


Ups! nie zdążyłem wyhamować, troszeńkę się wgięło...

I totalne zaskoczenie. Przejście zostało rozebrane! Został tylko budynek:


W tym przypadku bezcenny jest ten wpis, dokumentujący dla potomności, jak to wszystko kiedyś wyglądało :).


Pozostałość po I wojnie światowej...

Brak zdjęć w tym miejscu postanowiłem zrekompensować sobie zjazdem na Słowację. Oto jak nas Słowacy, nasi bracia drodzy witają (widok w stronę Polski):



Drogowcy eksperymentowali chyba tutaj nad różnymi nawierzchniami ;).

Niestety, godzina późna, nie mogę się zagłębić w kraj naszych sąsiadów. Wiatr jest bezlitosny, na odcinku Konieczna - Zdynia po prostu wciska w asfalt.


Na samej granicy mijam jeszcze niegdysiejsze eldorado Gorlic i okolic :P:


Jakoś dotaczam się do domu i po raz kolejny stwierdzam, że "Magura to łatwa góra".
Towarzystwo: dwa banany i Maciek z bartem przez 100 m.

something more than that


Z ciekawości, jak wyglądają te pagórki przed granicą, na tym oto pięknym wykresie :P.

Pierwsza guma

Niedziela, 4 kwietnia 2010 · Komentarze(4)
Kategoria >50 km
Zapowiadała się pagórkowata, lekka trasa :). 15, Grosar, dwa banany i można jechać. Ruszamy w piątkę: Ja, Damian, Sebastian, prezes (jeśli dobrze pamiętam) i chłopak na Treku, którego imienia niestety mój dziurawy czerep nie zapamiętał. A szkoda.

Do Folusza pod boczno - przedni wiatr, co wskazywało na szybki powrót z Jasła. Ku mojemu zdziwieniu na podjeździe pod Rozdziele nie "zbierałem grzybów" ;p. Na podwójnej hopce do skrzyżowania zostajemy z "kolegą od Treka". Na szczycie czeka Damian, który dociąga nas szybkim tempem do reszty, która spotkała jakichś rowerzystów z Jasła. W końcu cała drużyna łączy się na rogatkach Jasła.

Te 10 km, w dół poszło z wiatrem. Teraz też powinien być. Powinien. Był. W twarz. Znowu grupa dzieli się, do Biecza kolarze zwalniają tempa, dochodzę ich, za jakiś czas też kolega. W Strzeszynie pęka guma... Masakra... Dwie pompki, dwie dętki - żadna nie pasuje... No cóż kiedyś musiało do tego dojść... Szybki telefon i ... kolega wraca z wujkiem. To jego pierwsza guma. My ruszamy na ostatnie km. Damian od Klęczan ciągnie aż do Parkowej, nikt nie chce dać mu odpocząć. W końcu wychodzę na pierwszego, choć jestem wykończony - 50 km pod wiatr + wysokie tempo. Mój ruch chyba budzi resztę stawki i Sebastian, jadący raczej z tyłu dociąga do świateł, gdzie po krótkim pożegnaniu rozjeżdżamy się do domów :)

Wymęczyłem się niemiłosiernie, ale było warto. Satysfakcja z takiego tempa, w takich warunkach jest ogromna, nie poddałem się :).

Dzięki, miło, że czekaliście ;p.



Brawa dla tych, którzy nie zasugerowali się tytułem i przeczytali całość ;p

Niespodziewana ustawka

Sobota, 3 kwietnia 2010 · Komentarze(1)
Godzina 14,30, ruszamy z dudkiem spod mojego bloku, a tu prosto pod nasze szerokie koła wyjeżdża grupa kolarzy (trening Grupetto z Grosaru. Czemu nie?

Trasa trudna, grupa 9-osobowa na każdym podjeździe dzieli się na dwie mniejsze - jadącą (w niej m.in. Mateusz) i robiącą zdjęcia, zbierającą grzyby etc. ;p. Co do mnie można śmiało powiedzieć - jutro na obiad grzybowa ;p.

W Czarnej po bananku lecimy szybko w dół. Za szybko. Jak zwykle.
Mimo zmęczenie chyba spróbuje jutro ponownie, o 15 na Grosarze, zapraszam chętnych ;p.


Takie są widoki na końcach podjazdów - droga, łąka, kolarze, góry ;)