Z rana udałem się do Tęgoborza, co by zaliczyć praktykę, jeśli chodzi o kurs na patent sternika młodszego. Bardzo przyjemnie się pływało, wszystko zaliczone bez trudu.
I przyszedł czas na powrót, tym razem wiatr w plecy, więc szło sprawnie. Aż do Cieniawy na szczycie zjeżdżając z hopki na sekunde straciłem koncentrację, a że jechałem przy krawędzi jezdni ( z uwagi na duży ruch), koło spadło z asfaltu i ślizło się wzdłuż jego krawędzi (a różnica między poboczem a jezdnia to dobre 10 cm), a ja poleciałem na wprost. Mocno przywaliłem prawym bokiem, chyba z minutę nie mogłem złapać tchu, już myślałem, żebra złamane... Ale załamałem się dopiero na widok roweru - przednie koło powyginane w ósemkę ;/... Aż sobie usiadłem... Przez 5 minut pomimo moich sygnałów, żaden kierowca nie zatrzymał się, więc zadzwoniłem po karetkę. Przez kolejne 10 minut też nikt nie stanął. Durna rejonizacja i ambulans z Grybowa zawiózł mnie do Sącza, zamiast do Gorlic. Debilizm. Na szczęście nic nie złamałem... Ale jutrzejszy kurs na Ratownika WOPR poszedł się... Dobrze, że obyło się bez mandatu...
Trzeba sprawić nowe kółko - w pozytywnej opcji piasta i pare szprych do odratowania... Jakie wnioski? Może przed wyjazdem lepiej się wysypiać..? I na pewno olać kierowców i jechać w nieco bezpieczniejszy sposób?
Pamiątkowe zdjęcie ze zdjęciem xD
Komentarze (9)
Masakra, brak pomocy to często spotykana sprawa:( Jazda samym poboczem jest niebezpieczna. Powoduje chęci kierowców do wyprzedzania na gazetę. Może też powodować takie sytuacje:(
No to żeś się kolego poobijał. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia i na rower. Pamiętam, że po ubiegłorocznym wypadku, miałem ze dwa tygodnie dziwne lęki na rowerze, ale przeszło.
Obrażenia nie wyglądają za ciekawie, z dwojga złego dobrze, że w tym wszystkim nie brał udziału samochód.... Szybkiego powrotu do zdrowia życzę!!! Pozdrower!!!