Pieniny
Niedziela, 5 czerwca 2011
· Komentarze(6)
W końcu jakaś trasa z prawdziwego zdarzenia - góry przełęczy kryzysy, wiatr i widoki!
Na początek mgła, która towarzyszy nam na podjeździe pod Ropską. Także w Sączu, który leży w "dziurze" widać niewiele.
Szymbark i Arek.
Ropska - spojrzenie wstecz na początek podjazdu.
A tu widok ze szczytu.
Dalej lecimy z Ptaszkowej przez Kamionki bokiem - bardzo fajna alternatywa dla dupnego wjazdu od Cieniawy i tzw. "ścieżki rowerowej", a po za tym mija się masę świateł i skrzyżowań bokiem.
Za Łąckiem i Zabrzeżem wjeżdżamy w malowniczą część doliny Dunajca. Wysokie wzgórza, górska rzeka, tylko ruch duży, ale nie przeszkadza to w sprawnej jeździe - do Krościenka n.D. średnia w granicach 29-30 km/h.
W Krościenku odpoczynek i zmiana planów nie lecimy na Leśnicę, tylko jedziemy zobaczyć okolice Niedzicy. Do Krośnicy już delikatnie pod górą. Podjazd znany z TdP troszkę mnie wymęcza - pierwszy słabszy moment na trasie.
Zjazd malowniczy, piękne widoki na Pieniny.
Z Arkiem na tle zamku w Niedzicy.
Granica pęka w Sromowcach Wyżnych. Płaski odcinek do Czerwonego klasztoru, tam krótki odpoczynek i ruszamy na, jak się okazało najtrudniejszy fragment trasy.
Trzy korony.
Czerwony klasztor.
Wojtek, mój drugi dzisiejszy towarzysz ;).
Odcinek od Klasztoru aż za Velky Lipnik pod wiatr i pod górę - najgorzej, że podjazd widać na ostatnim kilometrze, wcześniej niewidoczna męka.
Na szczycie, w oddali widać przełom Dunajca i serpentyny Leśnicy.
Gdzieś na trasie.
Podjazd pod Sedlo Vabec ładnie, jakieś 2-3 minuty za Wojtkiem. Zjazdy pod wiatr, popas w Piwnicznej (pyszna konfitura śliwkowa) i dalej już znana trasa do Gorlic. Wycieczkę kończymy mocniejszym akcentem z Ropy do Gorlic.
Dzięki ;).
Na początek mgła, która towarzyszy nam na podjeździe pod Ropską. Także w Sączu, który leży w "dziurze" widać niewiele.
Szymbark i Arek.
Ropska - spojrzenie wstecz na początek podjazdu.
A tu widok ze szczytu.
Dalej lecimy z Ptaszkowej przez Kamionki bokiem - bardzo fajna alternatywa dla dupnego wjazdu od Cieniawy i tzw. "ścieżki rowerowej", a po za tym mija się masę świateł i skrzyżowań bokiem.
Za Łąckiem i Zabrzeżem wjeżdżamy w malowniczą część doliny Dunajca. Wysokie wzgórza, górska rzeka, tylko ruch duży, ale nie przeszkadza to w sprawnej jeździe - do Krościenka n.D. średnia w granicach 29-30 km/h.
W Krościenku odpoczynek i zmiana planów nie lecimy na Leśnicę, tylko jedziemy zobaczyć okolice Niedzicy. Do Krośnicy już delikatnie pod górą. Podjazd znany z TdP troszkę mnie wymęcza - pierwszy słabszy moment na trasie.
Zjazd malowniczy, piękne widoki na Pieniny.
Z Arkiem na tle zamku w Niedzicy.
Granica pęka w Sromowcach Wyżnych. Płaski odcinek do Czerwonego klasztoru, tam krótki odpoczynek i ruszamy na, jak się okazało najtrudniejszy fragment trasy.
Trzy korony.
Czerwony klasztor.
Wojtek, mój drugi dzisiejszy towarzysz ;).
Odcinek od Klasztoru aż za Velky Lipnik pod wiatr i pod górę - najgorzej, że podjazd widać na ostatnim kilometrze, wcześniej niewidoczna męka.
Na szczycie, w oddali widać przełom Dunajca i serpentyny Leśnicy.
Gdzieś na trasie.
Podjazd pod Sedlo Vabec ładnie, jakieś 2-3 minuty za Wojtkiem. Zjazdy pod wiatr, popas w Piwnicznej (pyszna konfitura śliwkowa) i dalej już znana trasa do Gorlic. Wycieczkę kończymy mocniejszym akcentem z Ropy do Gorlic.
Dzięki ;).