VIII Górska Pielgrzymka Rowerowa z Rzeszowa do Dębowca: Passo de Orzechówka
Czwartek, 16 września 2010
· Komentarze(0)
Kategoria >50 km, z Aniaszem, z Domi, z Ośką, Pielgrzymka 2010
Ranek przywitał nas słonecznymi promieniami odbijającymi się od malowniczych, betonowych ściany kościoła Matki Bożej Saletyńskiej. Ah! Ah! Wystarczy mi tego widoku raz w roku... ;p
W tym roku wiele osób wykruszyło się tuż przed wyjazdem, z różnych powodów, mam nadzieję zobaczymy się za rok! W tym miejscu pozdrowienia dla Karoliny i Pawła, który zdołał dotrzeć chociaż na odjazd.
Msza, a po mszy uroczysty wyjazd z Rzeszowa. W tym roku bez większych incydentów na ścieżkach, szybko wpadamy na podjazd od Przylasku. Tam pierwszy i ostatni wspólny postój grupy górskiej i szosowej. Wygłupy w lesie:
Kilka spraw organizacyjnych i obie grupy rozjeżdżają się na wieki wieków, amen.
Dzisiejsza trasa to same podjazdy i zjazdy, niestety dobry asfalt jest tylko na tych pierwszych. Grupa na jednej z górek:
Na jednej z dziurawych serpentyn, na drugim tego dnia większym zjeździe gubię bidon, co skutkuje tym, że w końcu zaginam lepiej te pierońskie koszyki. Na trzeciej ściance skutecznie hamuje mnie ostry zakręt w prawo - jakieś nieżyczliwe te zjazdy dziś.
Drugi postój pod sklepem.
Dość stromy podjazd, krótki odcinku po płaskim znów dłuższy podstój - ogólnie tempo i częstotliwość postojów "pielgrzymkowa", tj. każdy daje radę ;). Następna górka to już nie przelewki - nachylenie ładnie trzyma w napięciu - razem z Leszkiem idziemy ostro pod górę i poświęcamy żyłkę rywalizacji dla wspólnego zdobycia podjazdu. Niebo ze szczytu wygląda niewesoło:
Zjazd byłby przyjemności, gdyby nie czołowy wiatr, no i końcowy skręt - co najmniej 120 stopni, nie wszyscy o nim pamiętali ;p. Godzina pod sklepem i największe wyzwanie dnia dzisiejszego czyli odcinek za Hłudnem. W między czasie jeszcze jakaś większa górka ale jej nie pamiętam ;p. Tutaj każdy idzie swoim tempem, ja czuję potrzebę, żeby nieco się rozruszać i lecę trochę szybciej. Stromo całe 2,8 km. Z góry fajne widoki - na m.in. serpentyny, którymi za niedługo przyjdzie jechać.
Wspomniane serpentyny:
W Starej Wsi uderzamy jeszcze do jakiegoś sanktuarium, pielgrzymka jest - TRZA SIĘ MODLIĆ ;p!
Niestety w remoncie, żałuję, że w zeszłym roku zdjęcia nie zrobiłem.
Coponiektórzy dają mocno ognia pod wille jezuitów w Orzechówce, co by dobre miejsca sobie zająć, ja nie muszę - i tak trafię do pokoju z kimś, kogo nie znam ;). I na koniec widok z tarasu willi:
I krótki wypad na zachód ;p:
Dzięki xD
< Dzień poprzedni Dzień następny >
W tym roku wiele osób wykruszyło się tuż przed wyjazdem, z różnych powodów, mam nadzieję zobaczymy się za rok! W tym miejscu pozdrowienia dla Karoliny i Pawła, który zdołał dotrzeć chociaż na odjazd.
Msza, a po mszy uroczysty wyjazd z Rzeszowa. W tym roku bez większych incydentów na ścieżkach, szybko wpadamy na podjazd od Przylasku. Tam pierwszy i ostatni wspólny postój grupy górskiej i szosowej. Wygłupy w lesie:
Kilka spraw organizacyjnych i obie grupy rozjeżdżają się na wieki wieków, amen.
Dzisiejsza trasa to same podjazdy i zjazdy, niestety dobry asfalt jest tylko na tych pierwszych. Grupa na jednej z górek:
Na jednej z dziurawych serpentyn, na drugim tego dnia większym zjeździe gubię bidon, co skutkuje tym, że w końcu zaginam lepiej te pierońskie koszyki. Na trzeciej ściance skutecznie hamuje mnie ostry zakręt w prawo - jakieś nieżyczliwe te zjazdy dziś.
Drugi postój pod sklepem.
Dość stromy podjazd, krótki odcinku po płaskim znów dłuższy podstój - ogólnie tempo i częstotliwość postojów "pielgrzymkowa", tj. każdy daje radę ;). Następna górka to już nie przelewki - nachylenie ładnie trzyma w napięciu - razem z Leszkiem idziemy ostro pod górę i poświęcamy żyłkę rywalizacji dla wspólnego zdobycia podjazdu. Niebo ze szczytu wygląda niewesoło:
Zjazd byłby przyjemności, gdyby nie czołowy wiatr, no i końcowy skręt - co najmniej 120 stopni, nie wszyscy o nim pamiętali ;p. Godzina pod sklepem i największe wyzwanie dnia dzisiejszego czyli odcinek za Hłudnem. W między czasie jeszcze jakaś większa górka ale jej nie pamiętam ;p. Tutaj każdy idzie swoim tempem, ja czuję potrzebę, żeby nieco się rozruszać i lecę trochę szybciej. Stromo całe 2,8 km. Z góry fajne widoki - na m.in. serpentyny, którymi za niedługo przyjdzie jechać.
Wspomniane serpentyny:
W Starej Wsi uderzamy jeszcze do jakiegoś sanktuarium, pielgrzymka jest - TRZA SIĘ MODLIĆ ;p!
Niestety w remoncie, żałuję, że w zeszłym roku zdjęcia nie zrobiłem.
Coponiektórzy dają mocno ognia pod wille jezuitów w Orzechówce, co by dobre miejsca sobie zająć, ja nie muszę - i tak trafię do pokoju z kimś, kogo nie znam ;). I na koniec widok z tarasu willi:
I krótki wypad na zachód ;p:
Dzięki xD
< Dzień poprzedni Dzień następny >