Dzień 2 - Węgry płaskości wy moje

Środa, 3 sierpnia 2011 · Komentarze(2)
Rano pakowanie chwile zajęło - sos w przedniej sakwie, troszkę kurważ sprzątania. Ruszamy na Węgry, zahaczając o stację w Satoraljauhely. Moja nadmierna uprzejmość kosztuje nas jakieś 15 minut... Łazienkę przejmują baby z autobusu - szybko jednak naprawiam swój błąd i odbijam bastion z rąk wroga - naczynia umyte. Przyjemna ścieżka rowerowa prowadzi nas aż za Sarospatok. Potem spotykamy 3 auta Polaków. Łzom szczęścia nie było końca. Po skręcie na Tokaj wiatr mniej sprzyja. W pięknym miasteczku, w którym zasadniczo nic nie ma przerwa na rynku i dalej walimy na Nyireghazę. Ruch nieco mniejszy niż od granicy na Miskolc, ale dalej trzeba uważać. Miasto opuszczamy szeroką dwupasmówką nie zapominając o arbuzach. I znów wiatr pomaga. Zatrzymujemy się w Debrecinie na małe zwiedzanie i za miastem na nocleg, na polu kukurydzy. Pogoda ciągle piękna, nie za gorąco. Dzień żegnamy ładnym zachodem słońca i winem z Tokaja. Chyba półwytrawne.



Satoraljauhely o poranku:


Wiekopomna chwila:


Zabezpieczenie przed rowerami na ścieżce:


Wszędzie winnice:




Tokaj:


Arbuzstop:


Węgierski brak poczucia humoru:


Flatland:


Debrecin:




Komentarze (2)

Arbuz to podstawa, od Rumunii towarzyszył nam prawie codziennie :)

vanhelsing 08:02 środa, 31 sierpnia 2011

Oczywiście za akcję na piątym zdjęciu od dołu, należy się mandat :)
Czekam na dalsze wpisy. I poproszę o więcej fotek!!

Isgenaroth 18:46 poniedziałek, 29 sierpnia 2011
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa lkazd

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]