Dzień 11 - Bran
Piątek, 12 sierpnia 2011
· Komentarze(2)
Kategoria >100 km, Rumunia 2011, z Maćkiem
Szybko się zwijamy, bo bez śniadania i ze średnią 24 km/h wpadamy pod Lidl w Curtei, mleczko z płatkami i szukamy drogi do Campulungu. W międzyczasie odwiedzamy przepiękny monastyr czy cerkiew, bardzo oryginalnie zdobioną, to na pewno. Droga do Campulungu to kolejne podjazdy, było ich 4 czy 5. Coraz bardziej strome, miejscami po 10-15%. Trzy ostatnie po betonowych płytach, zjazdy nie należą do przyjemności. Gwoździem programu jest dziś przełęcz Bran (1290m n.p.p.m), którą poprzedzają jednak dwa spore podjazdy i zjazdy pod wiatr. Wsie Dragoslavele i Rucar bardzo ładne i schludne, z charakterystycznymi rumuńskimi domami. I zaczyna się podjazd. Ciągnie się strasznie, po tylu górach mam dość, ale widoki piękne, gdy już się wydaje, że osiągamy szczyt następuje zjazd kawałeczek i znowu ostra wspinaczka. W końcu osiągamy przełęcz - nie jest ona zbyt widowiskowa. Zjazd pod wiatr, płaski, nudny. Po zachodzie docieramy do Branu, rzucamy okiem na zamek, rozbijamy się w oku cyklonu - miliony "cazare" (wolne pokoje) i "pensiunea" dookoła a my na dziko pod płotem pensjonatu :).
Curtea de Arges:
Droga do przełęczy Campulungu:
Zaskakująco ładny Campulung:
Dragoslavele:
Rucar i podjazd pod przeł. Bran w oddali:
I sam podjazd:
Masyw Omu (2507 m n.p.m.)
Curtea de Arges:
Droga do przełęczy Campulungu:
Zaskakująco ładny Campulung:
Dragoslavele:
Rucar i podjazd pod przeł. Bran w oddali:
I sam podjazd:
Masyw Omu (2507 m n.p.m.)