Rano trzeba było się zerwać (i spóźnić <ściana>), ale warto było. Na początku dojechaliśmy do plantacji(?) truskawek w Korczynie. Coś tam człowiek zarobił, a śmiechu była co nie miara. Jedna starsza kobieta była wybitnie dowcipna i na polu nr 2 nieźle śmialiśmy, zbierając ("Jak byłam w waszym wieku to ptaki dupą łapałam" xD). Kinga oczywiście zebrała prawie tonę, my z Tomkiem solidarnie tyle samo (niewiele pewnie więcej od Kingi :P). Na polu nr 3 zostaliśmy prawie całkiem sami, ale to sprzyjało BITWIE NA TRUSKAWKI :D Całkiem dobrze fruwają. Powrót cudowny - wiatr burzowy w plecy i od Libuszy do do Argo nie schodziliśmy poniżej 40 km/h. Na zakręcie autostrady przed Parkiem, wjechał gość skuterem. Wystarczyło mocy żeby go wyprzedzić. Za pare metrów wyprzedza mnie on z Dudkiem na kolo (co było oczywiste, bo jakby inaczej, w sumie sam o tym myślałem :)). Dom. Dzięki wielkie xD
Po wymianie zdjęć z Maćkiem postanowiliśmy się, gdzieś przejechać. Dołączyła do nas Kinga. Nie mając określonego wcześniej celu, zgodziliśmy się na propozycję odebrania siodełka w Szalowej. Po pokonaniu górki przed Bieśnikiem, jechałem kolejną drogą którą "więcej nie jadę". Dziura na dziurze. Po odebraniu siodełka do Mszanki i stamtąd przez Glinik (odwieźć Kingę) i na opr do domu ;p (Była 22:25, a miałem być z powrotem przed 22) Dzięki xD
Do Biecza wietrzyk w plecy, także jazda była łatwa, szybka i przyjemna. Do koleżanki, do Korczyny i potem powrót nieco dłuższy - z jakiej przyczyny nie wiem, za długo o 5 minut ;p
Sobota wieczór, cały dzień obowiązki & praca, wie trzeba trochę relaksu. Postanowiłem przejechać się gdzieś kawałeczek. Ruszyłem przez Ropicę i zjeżdżając z Szymbarku zobaczyłem kogoś na rowerze. Podjeżdżając bliżej rozpoznałem Kingę (wracała skądś tam, i było to dość daleko). Udało mi się ją namówić na pętlę wokół Biecz: Gorlice - Libusza - Biecz (przez Strzeszyn)- autostrada biecka - Libusza i pożegnaliśmy się na przejeździe kolejowym pod kominem w Gorlicach. Dzięki xD
P.S. Kinga ma SPD :O A wyglądają jak zwykłe buty ;) Jak się zatrzymywaliśmy na poboczu po coś tam, prawie na siebie wpadliśmy, a ona krzyczy "ja się muszę wypiąć!" xD
Najpierw do Tomka po klucz do korby, potem razem z nim do rozjazdu Biecz - autostrada biecka i do Maćka. Dwie godziny i rower działa cudnie, tylko coś niepokoi mnie przerzutnik z przodu - z jedynki wrzuca od razu na trójkę (jak mu każe dwójkę) i na trójkę reaguje, zrzucając łańcuch poza zębatki- tak się odwdzięcza za serwis! Dzięki za klucz, wspólna jazdę, a najbardziej za serwis xD
No cóż, miałem dziś zająć sie paroma niedokończonymi sprawami w domu, a tu pecet odmówił współpracy krzycząc o format systemowego. Płytę gdzieś posiałem, więc szybki telefon i sru do kolegi po Windowsa, żadna wycieczka no ale korba chwilkę pracowała.
Trasa krótka, łatwa i przyjemna: Sękowa - Dominikowice - Kobylanka - Libusza Ogniwo i sru do domu. Niespecjalnie sie śpieszyliśmy, tempo więc nie jest jakieś rekordowe. Ale jechało sie przyjemnie. Dzięki xD
Postanowiłem zrealizować dziś mój, od dawna planowany plan i zapolować na busy. Trochę pojeździłem po gorlickiej autostradzie i Bieckiej i parę złapałem, ale, że dopiero zaczynam przygody z busami trwało to krótko, albo w przypadku ciężarówki na autostradzie brakło przełożenia. W końcu przez Zagórzany śmignąłem z 10 km za busem, z jakiejś górki w dół również brakło. No cóż. Ale mimo przełożenia fajnie się jeździło xD
Bez profesjonalnych kolarzy, tempo pada. No ale czasem można oddać się, jeździe rekreacyjnej. Tak też zrobiłem. Kinga "objechała" mnie po Kobylance. Cudowna wieś. Potem szybko do kolegi i powrót po ciemku, przy "znakomitym" "świetle" Cat Eye'a.