No! W końcu czas się znalazł i chętny. Objechaliśmy Lipinki i jakieś tam inne wsie, ciemno było to nie pamiętam, gdyż moje oświetlenie pozostawia wiele do życzenia. Jeszcze omówiliśmy kalendarz na pół roku do przodu, Blich i do domu. Dzięki xD
Krótka wycieczka - krótki wpis. O 6,30 pobudka i jedziemy: Bielanka - Łosie - Ropa (pół godziny na batona) i powrót do Gorlic. Temp różne, kwadratowe i podłużne, ok. 26 km/h. Może śmigniemy po południu, nigdy nic nie wiadomo.
Telefon do Maćka i jedziemy. Niestety Tomek nie mógł, pobłogosławił nas tylko w kapciach i jedziemy. Z początku było trudniej bo z lekka pod górkę, Gorlice - Sękowa (zakupy) - Małastów - Pętna - Gładyszów - byki...? Nagle bydło zaczęło paść się na "szosie". Jak się tylko odwróciły śmignęliśmy szybko, co by nie było jak na tradycyjnym biegu z bykami w Pampelunie. W Gładyszowie kolejne zakupy na raty, to po lodziku, jakieś picie, baton, jak na jakieś szkolnej wyciecze, turystyka jak nic. Dodam, że pani ze sklepu chyba bała się o utarg, bo jak jedliśmy lody zamknęła hipermarket, aż się kolejka zrobiła. No nic, jedziemy dalej. Założyłem, że od będziemy na przejściu w 15 minut, byliśmy dużo szybciej, bo w 25. W Koniecznej na tej długiej prostej ćwiczyliśmy moje elitarne umiejętności rowerowe. Na Słowacje, na pełnej prędkości. Średniego tempa niestety dokładnie podać nie jestem w stanie, ale obstawiam kolo 23. Krótki postój pod znakiem „OKRES BARDEJOV”: przerwa na siku nikt nie korzysta, więc słuchamy muzyki. Sklepy zamknięte, więc lipa z czekolad. Przelatując przez przejście dowiedziałem się, że mam wysoką kadencję; chodziło o to, że jadąc szybko macham na moim rowerku jak głupi. Powrót przebiegał bez zakłóceń oprócz dwóch postojów, znowu lody. Na Magure właściwie wjechało się łatwo. Tam zadzwonił Tomasz, że po nas wyjedzie. Kolejny zakład: Gorlice w 20 minut. Znowu szybciej, bo w 25. Nie ma to jak wyczucie czasu i punktualność. Ale tempo mi się podobało, ok. 35-36 per ałer. Oczywiście spotkaliśmy Tomka pod jego domem, także wyjechał po byku. Potem szybka trasa z nim i Patrykiem; Sękowa – Siary – Gorlice. Pod moim blokiem dyskusje na 100 tematów, siusiu paciorek i spać. Dzięki chłopaki xD
Wieczorem z kolarzami do Biecza i każdy w swoją stronę: Tomek na zbiórkę, ja do koleżanki, a Maciek przed siebie. Potem się spotkaliśmy i znakomicie oświetleni (ja przodowałem niczym latarnia morska, z tym, że zepsuta ;p) but do Gorlic.
"Nie wsadze Ci do plecaka bo bede się musiał rozebrać" <lol2>
Wyjechaliśmy z Tomkiem po Kingę i Maćka do Sącza. Ale co to był za wyjazd - fale deszczu zalewały nas kolejno w Grybowie, gdzie schroniliśmy się w kościele i przed Sączem. Powrót spokojny :). Ogólnie bardzo pozytywnie :). Dzięki xD
Jak to u licha działa?!
Miejsce schronienia przed deszczem - kościół w Grybowie
Po nich tak darliśmy przez zawieruchę :)
Kogo ja ubiłem? :p Farba na rękawiczkach puściła ;/
Pierwsza setka! Z Tomkiem i Domi :) Oto trasa: Gorlice - Jodłówka Tuchowska - Gromnik - Ciężkowice - Turza - Biecz - Gorlice.
Tragiczne tempo, ale niedawno zaczęty sezon uwidacznia tego skutki. Za Bieczem padłem, na prostej gdzie normalnie tempo 32-33 km/h ja 19 ;/, ale nic nieważne, jakoś zacząć trzeba ;D
Miła przejażdżka w towarzystwie Tomka, Kingi, Daniela (na kolarce) i potem Maćka, którego Tomek pokierował do Ciężkowic, podczas gdy my byliśmy w Łużnej :) Dzięki xD
To było bardzo dawno kiedy bloga nie było, więc prawie nic nie pamiętam, no może poza tym, że Kinga cięła serpentyny w Zborowicach polem xD