Miało być stówa po okolicy: Św. Krzyż, Dąb Bartek, Miedziana i Barania Góra, Chęciny i inne atrakcje... Pół wieczoru planowania trasy... Pobudka 6:25, kościół 7, ubranka, plecaczek, bananki, góral wujka (Kellys Scorpio) i co? Hujnia z grzybnią! Oczywiście deszcz, a że bardzo zimno, musiałem zrezygnować, bo przeziębienie gotowe... Teraz jak to pisze to nawet kicham ;/... Wszystkie plany wzięły w łeb!
Niestety Magura z yetim nie wypaliła, akurat nie mogłem jechać ;(.
Idąc do Lidla godzinę później, jak zawsze zerknąłem zwyczajem rowerzysty na flagi Statoila. Wskazywały, że wiatr wieje z północnego zachodu. Co to oznacza? Szybką wyprawę do Bystrej.
Spod kapliczki bez dokręcania, zupełnie na luzie 68,04 km/h, pod lekko boczny wiatr. Wdrapuję się na szczyt na lewo od kapliczki, chwila na oddech i ogień w dół. Nie zacząłem od 3x9 od razu i myślę, że był to dobry pomysł. Przed hopką ponad 76,5 km/h - nigdy tam tyle nie szedłem. I dobrze, że nie więcej, bo trafiłbym do "sekund grozy" w discovery jako "szczególny pokaz braku rozsądku i mózgu i przyczepności opon marki Kenda no name, na ostrym zakręcie przy 76 km/h. Mówiąc wprost, ledwo wszedłem w zakręt ;p. Dalej to już ostry but i dobijam 84,77 km/h, nowy rekord.
Czy można było więcej? Na pewno. Ruszałem z góry przy średniej klasy podmuchu wiatru w plecy, jak wiało później? Mówiąc szczerze nie wiem ;), ale generalnie w plecy. Tak czy siak było fajnie :D.
Ściągając strój w domu poczułem nagły ból w prawym kolanie... Pszczoła! Nawet nie wiem kiedy się tam znalazła. Może jednak załapie się do discovery. Co ciekawe, już drugi raz miałem taką sytuację. 3 lata temu, gdy byłem jeszcze mały, słaby i jeździłem na grandzie, zjeżdżałem do Uścia. 66 km/h - pierwszy porządny rekord - nagle ukłucie w prawe kolano. Była to wtedy dla mnie taka prędkość, że bałem się spojrzeć co to. Dopiero na dole wyciągnąłem ją z nogi i pojechałem dalej ;p.
Szybka rundka, prawdę mówiąc bardzo szybka z Tomkiem i Maćkiem. Szkoda ekg - Magura i z powrotem, do szczytu czas 25 minut, z wiatrem, ale i tak ciężko. Czas na szczyt - 10 minut 36 sekund, Maciek ładnie finiszuje, odstawia nas na pare metrów, wyrównuje swój rekord. Zjazd dociskam, ile się da - pod wiatr prawie 73 km/h. Dalej ostre tempo pod wiatr, mocne zmiany idą (nawet na Kochanowskiego nie odpuszczamy), pogawędka pod Dukatem i do domu, niestety czas nie pozwala na więcej (przynajmniej mnie).
+ oberwana droga na zakrętach przed Małastowem + ogromne ilości rowerzystów, może nie kolarzy, ale też "po bułki do sklepu" nie jechali ;).
[wieczorem zajme sie poprzednim wpisem, dzis o dziwo komputer działa od 4 godzin bez błękitu na ekranie, ale cos ewidetnie nie gra]
Razem z dudkiem drasnęliśmy osiemdziesiątkę spod kapliczki w Bystrej, a ja żeby by było ciekawej zostałem draśnięty przez przeuroczego pieska - mojego buta jako draśnięcie nie zapamięta ;).
... niestety nie tej w siodle :(. Krótka trasa, ze względów brakczasowych. I pewnie będzie z tym ciężko do 12 czerwca, potem uderzam na top 10 haha :D!
Blask dnia poprzedniego :).
Zagrali, gdy wyjeżdżałem :).
Przejażdżka z Ośką, żeby było sprawniej, większość trasy jechałem na jej rowerze, ona na moim :). Bardoz przyjemnie, temperaturka w sam raz.
Co to za drzewo :P?
Ośka w Bednarce :D.
Kaczeniec za Bednarką :).
Testowałem dziś też nowy strój i jedyną jego wadą jest problem z sikaniem - strój jednoczęściowy :).
Razem z dudkiem ruszamy ze statoila o 7 do jego szkoły do Biecza. Na tym powinien zakończyć się ten wpis, ale nie sposób pominąć naszego szaleństwa na gorlickiej autostradzie :D.
Z ronda w Gliniku, koło ogrodniczego wyjeżdża autokar (ten z tych na dłuższe dystanse) Dartur i wąska ciężarówka. Z początku zdaje się, że bus ucieknie i zostanie zbyt wąska na dwóch chętnych dostawcza. Ale coś się wolno zbierał, więc but za nim, dochodzę go bez problemu. Obwodnica płonie pod kołami - 83,16 km/h, z tym, że powyżej 80 km/h jechaliśmy dobre 3-4 minuty i nie było problemem tego utrzymać. Różni to się to od jazdy z górki z podobną prędkością, tym, że tam przez swoja pozycję dociskam koła do jezdni i istnieje opór powietrza :D. Za darturem nosiło na boki. Na krzyżówce skręca ;/. Dudek puszcza ciężarówkę i okazuje się, że on dopiero przycisnął coś ponad 85 km/h. Jego kierowca odpuścił na początku, a potem przycisnął i dojechał do mnie i mojego ciągnika.
Chciałbym zobaczyć minę tego gościa z ciężarówki jak widział mnie i swój licznik... Ale byłoby to nic gdyby zobaczył dudka w lusterku za pare chwil :D
Jeszcze pare 80 i zrobię kategorię ;).
Dzięki xD
Z powrotem pod wiatr nawet nie siliłem się na utrzymanie średniej ;p.