Klik. Taki właśnie odgłos od pewnego czasu wydaje moja korba mojego nowego roweru ;/ Nie mam cierpliwości ani siły na tym jeździć, trzeba naprawić. Czyli wycieczka do Krakowa, gdyż rower nie miał przeglądu gwarancyjnego, czyli nie mogę przy nim grzebać samemu, czyli jestem ugotowany.
Byłem rano w serwisie i potwierdzili tylko moje przypuszczenia, że do wnętrza podczas maratonu dostał się jakiś syf ;/. Ciekawe, kiedy będzie czas, żeby tam pojechać... Masakra ;/... Zero jazdy przez pare dni ;/...
Vmax - na płaskim, powyżej 45 km/h nie udało się wskoczyć - albo korba mnie deprymowała, albo moje nogi nie były zbyt dobrze rozgrzane.
Załatwianie spraw w mieście w taki dzień to nie jest najlepszy pomysł... Samochodów jest jak ludzi, a ludzi jest jak mrówek. Jednym słowem młyn, przez który trzeba przejechać rowerem. Częściej jechałem wypięty lewym butem niż wpięty... Jaki jest sens wpinać się na 15 sekund?
Nigdy więcej...
Może jutro albo w czwartek uda się coś dłuższego z okazji Tour de Pologne xD Jadą przez Gorlice! Muszę wskoczyć na trasę i pociągnąć biedaków do Krynicy xD Będzie zabawa jak się uda na trasę wbić, nie mówiąc o gonitwie za kolarzami, haha! Marzenia ściętej głowy ;p
Wyrwana śruba w lewym SPD i jej brak w sklepie rowerowym ;/ Nie ma szans, bloki za 33 zł. Postanowiłem zaglądnąć do sklepów metalowych. Jakąś znalazłem i póki co działa... W trakcie tej jazdy krótka przejażdżka Grandem. Co za różnica :D
Wieczorem krótka przejażdżka z Maćkiem na Zamkową i do Bystrej, jednym słowem górki niemałe. Dalej przyjemna droga i wypadamy przed Szymbarkiem i tam wreszcie przykręcam ostro śrubę - 37,5 - 44,5 km/h na prostej (generalnie +40 km/h). To jest właśnie jazda na Giancie - niebo lepiej niż na Grandzie. Średnia wieczornego wyjazdu to ~26,6 km/h po sporych górkach na początek (w tym jedna po kamieniach).
Och! Ach! Tak w skrócie mogę opisać jazdę na Giancie ;) Dzisiaj przyszedł czas na porządny test, nie do końca jeszcze się przyzwyczaiłem. Wybrałem płaską trasę do Biecza.
Cięcie odchodziło straszne, porównując poprzedni rower. 34-35 km/h i 2-3 zębatki w zapasie. Na wyższych biegach naprawdę ciężko się już jechało. Jak się okazało było to i tak chyba za szybko, bo zacząłem odczuwać nogi i z powrotem 31-33 km/h. Niemniej jednak zobaczymy co będzie jak się przyzwyczaję i będę "czuł", że tak się dziwnie wyrażę, Gianta ;)
Niestety z powodu małej domowej awarii nie doszła do skutku wycieczka w stronę Rzeszowa z towarzystwem, mówi się trudno :)
Pierwsze "kroki" na nowym Giancie :) I nauka zapinania i wypinania z SPD :) To była zabawa :) Postanowiłem pojechać rundę honorową w Maratonie MTB, rozgrywanym nieopodal, na stadionie w Gorlicach. Startował w nim dzielny Maciej na Salamandrze :)
Na samym początku jazdy trafiłem na sam koniec peletonu, wskutek czego zamykający stawkę organizatorzy pytali czy mam już dość (po 0,5 km ;p). Ale jak już się rozbujałem i w miarę wchodziłem w SPD pomknąłem w kierunku rynku i wyprzedzałem wszystko i wszystkich po kolei. Na tym rowerze to jest jazda! Pod górkę 5-6 km/h szybciej niż na Grandzie :)
Dojechałem aż do końca asfaltu na Łysulę w Dominikowicach, wyprzedzając zawodników, aż miło. Mój błąd, wjechałem w rozmokłą drogę polną i podczas zawracania podeszwy moich butów napełniły się niepomiernymi ilościami błoto, które uniemożliwiało wpięcie. Musiałem bawić się kamykami, patykami, a potem 40 minut w domu ;/
Wrażenie z jazdy piorunujące, aczkolwiek spodziewane. Górki zdobywa się łatwiej szybciej, ogólnie 5-6 km/h do przodu :) Zębatek z tyłu aż 9, jest w czym wybierać :) No i przy +40 km/h jest czym pedałować spokojnie ;)
Gratulacje dla Maćka ;) Ostro pojechałeś :) i gratulacje, że się dorobiłeś takiego supportu :) Pozdro dziewczyny :)
Podjazd na Łysulę :) "Nie te opony! :D" Ano nie te. Koniec asfaltu, buty toną, rowerzyści patrzą jak na kretyna wszyscy do góry, jeden na dół ;p