Zima '10

Poniedziałek, 22 lutego 2010 · Komentarze(4)
Dni lecą, a zima jak przyszła tak siedzi :(. Pojawiły się widoki na wiosnę, ale na razie bardzo śnieżne ;).

Nie jeżdżę od początku grudnia, powodów jest kilka, a najważniejszym zdrowie i rower którego nie chce chrzcić solą (stary się natomiast nie nadaje na takie warunki). Kolejną, że tak to brzydko nazwę, "przeszkodą" są rodzice, którzy też z domu wypuścić nie chcą. Mniejsza o to, że na narty jak najbardziej, no ale nie ma sensu się kłócić :).

Były natomiast okazje od obfotografowania zimy w ten czy inny sposób i postanowiłem przypomnieć w ten sposób o swoim istnieniu tłumom wiernych fanów ;p (hahaha, myślał by kto).


Zima w pełni (mrozów i nie tylko).


Zza zaparowanej szyby samochodu.


Polska sawanna :)




Wypatruje wiosny :)


I moje ulubione :)

Panoramki:




Zimowe słońca:






Szarość dnia codziennego:

Konkurs: znajdź słońce ;p


To mi się podoba :)

Podsumowanie 2009

Czwartek, 31 grudnia 2009 · Komentarze(3)
Podsumowanie sezonu 2009

Całkowity dystans: 5414 km
Liczba wycieczek: 93
Średnio km na wycieczkę: 58 km
Średnia prędkość: 24,22 km/h
Najlepszy miesiąc: lipiec, 1654,54 km
Najgorszy miesiąc: grudzień, 4 km (haha!)

Najdalsza wycieczka: 278,48 km
Najdłuższa wycieczka: 4-18, 10 h 45 min jazdy.
Największa prędkość: 80,10 km/h

Kraje odwiedzone: Słowacja, Węgry
Województwa odwiedzone: małopolskie, podkarpackie, świętokrzyskie.

Pierwszy sezon mam za sobą. Jestem z niego bardzo zadowolony, udało się wykręcić trochę km, odwiedziłem wiele ciekawych miejsc. Nie czuję niedosytu, gdyż nie stawiałem sobie żadnych wymagań, chociaż sierpień i grudzień wypadły bardzo słabo. Ale nie o km chodzi ;). Poznałem wielu wspaniałych ludzi dzięki mojej pasji, zobaczyłem i dojechałem do ciekawych, a być może nie znanych miejsc. Posmakowałem jazdy przez duża część doby, na długim dystansie, brakło czasu na trzysetkę. Prędkości też pojawiały się na liczniku zadowalające :D. Brakło jedynie wyprawy z prawdziwego zdarzenia, ale mam nadzieję w przyszłym roku to wynagrodzić :).

Szczęśliwego Nowego Roku :)!


Początki :)


Nad Shirava


Najdalej od domu - niedaleko granicy węgierskiej :)


Pielgrzymka :D


Cracau


Podziwiając beskidzką jesień :)

Ostroooo

Piątek, 11 grudnia 2009 · Komentarze(1)
Kategoria do 50 km
Ostreee śmiganie do dudka...
Pierwszy raz w dżinsach, wbrew pozorom jeździ się dobrze.

Żagle na maszt!

Niedziela, 29 listopada 2009 · Komentarze(0)

Zapowiedź dzisiejszej pogody...

Wiatr był dziś taki, że rzucało rowerem po całej jezdni, pare razy myślałem, że zwieje mnie pod koła, a raz wylądowałem na poboczu...

Goniłem za Tomkiem i Ośką i dogoniłem ich w Woli Cieklińskiej, powrót w wieczornym mroku, szkoda, że krótko, ale pogoda i brak czasu ;/.


Kryg?


W centrum Rozdziela...

click for little more

Biecz

Piątek, 27 listopada 2009 · Komentarze(4)
Do Biecza słabym tempem (30 km/h z wiatrem), krótka rozmowa z Tomkiem i powrót razem z nim ;). On w busie, ja zaraz za nim ;p. Max na prostej chyba na granicy Klęczan i Libuszy, więcej jechać nie chciał.
Jakoś po ciemku nie mam weny do jazdy samemu...


Z mostu w Strzeszynie ;).



klik

Zapraszam również do oglądnięcia wypraw Wschodnia Słowacja 2009 i Kielecczyzna 2009. Zdjęcia zostały poprawione (początki mojej "fotografii"), dodałem także nowe.

Czarna

Sobota, 21 listopada 2009 · Komentarze(6)
Kategoria >50 km, >70 km/h
Z dawna planowana wycieczka do Czarnej, gdzie ponoć znajduje się jeden z najszybszych zjazdów w okolicy w końcu zrealizowana i to przy ładnej pogodzie ;).

Na początek do połowy Ropicy za autokarem, odpadam przy 72 km/h - brak formy. Potem już do Ropy spokojnie i tam zaczyna się podjazd do Brunar, miejscami z deczka stromy.


Trud wynagrodzony zostaje ładnym widokiem na jeden z grzbietów Beskidu Niskiego:


Potem dziurawym zjazd dostaję się do Brunar i znów pod górkę do Czarnej. Na szczycie zastaje widok jak z bajki - zamglony las i takie tam ;). Zjazd pod wiatr, ale i tak za wolny jak na pogłoski - nie było nawet 70 km/h, chociaż prawie cały czas powyżej 65 km/h. Bananek pomógł - trasa wzdłuż jeziora mocno, jak na moją formę. Odwiedzam starą drogę - jeśli ktoś chce dojechać nią do Uścia, najpierw niech zaopatrzy się w butle z tlenem albo łódź podwodną :D. Dojeżdżam także do tamy - niestety nie da rady wejść na koronę zapory, co mnie dziwi. Zjazd do Łosia z wiatrem, pęka 70 km/h, ale myślę, że można szybciej, szczególnie pierwsza część jest bardziej stroma niż się wydaje. Ściana do Bielanki ostro przymulona, focę miejscową cerkiew i but do domu - od tego miejsca nie schodzę poniżej 30 km/h, a od mostku do drogi głównej wychodzę powyżej 50 km/h. Ogólnie wyjazd udany, ale przerwa robi swoje i wszystko mnie boli, średnia tragiczna.


Dwór obronny w Szymbarku.




W drodze do Brunar.


Cerkiew w Brunarach.


A tu w Czarnej.


Pełnia... słońca ;p.


Stara droga ;p.




KLimkówka ;).


Dawne czasy ;p.



Niewiele z tego zostało...

Więcej zdjęć z wycieczki tutaj.

A tu Klimkówki przed utworzeniem zapory.

Wieczornie

Sobota, 14 listopada 2009 · Komentarze(1)
Kategoria z Tomkiem, do 50 km
Wieczorem objazd okolicznych wiosek z dudkiem + Aniasz.Licznik wypięty przez pare km...
Forma zerowa...

Jesień w Beskidzie Niskim

Sobota, 31 października 2009 · Komentarze(7)
Kategoria >50 km, >70 km/h

Vmax z poprzedniej wycieczki - ostro było :D.

Dziś chciałem zaliczyć dwa najszybsze zjazdy w okolicy, czyli Oderne + Czarna. Plany jednak z różnych przyczyn zmieniły się i zamiast z Kingą pojechałem sam :(.

Przez całą trasę duże górki, jesiennie kolory zapierają dech w piersi ;). Obadałem nieznaną mi drogę, z Bielanki do Nowicy - w połowie asfalt i w połowie nawet dość przyjemny szuter. Ciekawy moment przeżyłem w Nowicy, gdy chciałem pojechać przez dwa grzbiety do Odernego i zjechać najszybszym zjazdem w okolicy do Uścia. Na samym początku zauważyłem dwa koniki - jeden pasł się na trawie, drugi na asfalcie ;/. Droga wąska, a nie wiem jak się taki kuń może zachować więc wolałem się wycofać. Długi podjazd pod Przełęcz Małastwoską dał w kość. Na hopce tuż przed znakiem "gmina Uście Gorlickie" ustanawiam rekord prędkości tej wycieczki - 73,48 km/h - nie wiedziałem, że tyle można tu wycisnąć - zwykle prędkości zamykały się w około 65 km/h.

Musiałem zrezygnować z Czarnej, innym razem i mam nadzieje w towarzystwie :). Dwa ostatnie podjazdy - Oderne i Leszczyny - Bielanka wycisnęły ze mnie siły, ciężko się jedzie, nawet w tak malowniczej scenerii - tu najbardziej brakowało mi aparatu.

Dwa spore zjazdy Kunkowa i Bielanka - wyszły słabo, myślałem, że na którymś z nich pojadę szybciej dzisiaj. Bielanka jest niebezpieczna ze względu na wyboje i ostry zakręt na końcu, Kunkowa jest okej, ale dzisiaj brakło chyba sił.

W sumie na 15 km zrobiłem ponad 40 zdjęć - nie jest źle, ale ta rozładowana bateria mnie dobiła ;/.




Dwujęzyczne, polskie i łemkowskie tablice.




Bielanka.



Na tym zdjęciu początek podjazdu w Bielance ;).


Tamtędy jeszcze nie jechałem :D.










Nowica.

Na koniec panoramy:


Widok z podjazdu w Bielance na północ.


Widok ze szczytu podjazdu z Łosia :)

Niewiele więcej zdjęć tutaj ;).

Zapraszam również tutaj - trochę zdjęć jesienno - pierwszolistopadowych klimatów z wypadu z kumplem na okoliczne cmentarze i do parku ;).

Znowu ten cholerny but... ;/

Piątek, 23 października 2009 · Komentarze(6)
W końcu znalazł się czas, aby coś pojeździć :). Z braku jazdy miało być lajtowo i krótko, a wyszło nawet fajnie, chociaż zakończenie najgorsze z możliwych ;/.

Ale od początku. Najpierw wpadłem na pomysł podjechania na Krzyż w Ropicy. Największa piła podjazd w okolicy, ponad 20%, jak nie coś pod 30 %. Weszło prawie bez stawania, ciężko niesamowicie, najbardziej stromy fragment, na dwójce na stojąco. Prawie, bo zatrzymałem się, widząc małą żmiję na drodze. Nie żebym się bał, ale zdjęcie wypadało zrobić ;). Oczywiście bezpieczna odległość + zoom i są jakieś tam zdjęcia. Bardziej się bała stukotu butów, nie wiem czy zwracał uwagę na aparat. W każdym razie była maleńka, respekt zachowałem :D. Na Krzyżu niedługo, bo wiało okrutnie. W sumie jesień już nie tak ładna jak niedawno (to pewnie przez pogodę). Kolorowe liście na drzewach bez słońca to nie to samo...

Zjazd masakryczny - miałem tu kiedyś wypadek (żwir na zakręcie). Nie dość, że wąsko to w lesie i nic nie widać. A na koniec zakręt ciasny jak toitoi (mam na myśli przy prędkości, jaką można by uzyskać, gdyby się rozpędzić na ile zjazd pozwala, czyli podejrzewam, że grubo ponad 80 km/h). Klamki do spodu, a i tak dochodziłem do 40 km/h. Troszkę nie wiedziałem co ze sobą zrobić - chciałem pojechać do Bystrej, ale droga zablokowana, a ja się tam przez jakieś błoto pchać nie będę :D. Bez celu pojechałem do Zagórzan a potem do Moszczenicy, chcąc sprawdzić ta drogę, jechałem nią tylko raz. I tu wpadłem na pomysł pętli przez Ciężkowice. Miałem niewiele czasu - 2 godziny, ale obliczyłem, że zdążę na basen na 18,45. Na odcinku do Staszkówki asfalt niezły, potem kiepski i potem znów okej. Zaskoczyło mnie to, gdyż kiedyś był znacznie gorszy. Brak światła powodował, że zdjęcia wychodziły niezbyt ciekawe ;/. Nie stawałem nawet w Ciężkowicach, tylko śmigam dalej bo czas goni. Podjazd w Zborowicach obfociłem jak się tylko dało, strasznie mi się te serpentyny podobają, jechałem nimi nawet nocą :D. Potem zjazd w Sędziszowej mocno, choć na zmęczeniu - 74,85 km/h. Myślę sobie - będzie co wpisać w vmax na bikestats - prędkość niezła, w stosunku do sprzętu. Wtaczam się powoli na kolejny podjeździk, a tu milutka niespodzianka - od strony Bobowej jedzie laweta na kilknaście aut (nie wiem jak to dobrze opisać - ciężarówka z naczepą - wchodzą na samochody, ta była pusta). Siadam na koło, a, że z tego miejsca droga do Łużnej opada dosyć miło - przez chyba 3 minuty jade ponad 70 km/h, osiągając przez pare sekund nawet 80 km/. Niestety, byłem w niejako szoku takiego prezentu w postaci takiego pojazdu w takim miejscu, że nie złożyłem się za odjeżdżającą ciężarówką i odjechała ;p. Może mogłem szybciej pedałować? Po za tym nigdy nie musiałem się składać za pojazdami... Nieważne! Jest w końcu ta 80 i trzeba się cieszyć. Łużną przejeżdżam wolno, jadę o jednym bananie. I to by było na tyle ;).

Niestety to był żart. W Moszczenicy zjebał mi się but ;/! Po raz trzeci ten sam ;/. Daje do reklamacji, bo już mam tego dość. Za tyle pieniędzy się psuje po 3 miesiącach trzy razy, a śrubki zastępcze nie pomagają ;/. Zepsuło to całą wycieczkę, ale po za tym było naprawdę przyjemnie ;).


Początek właściwego podjazdu pod Krzyż, zdjęcie nie oddaje stromizny.



Żmija ;).


Gorlice.


Brzózki w jesiennych kolorach ;).


Kapliczka przed Ciężkowicami.


Widok z drogi W Staszkówce - sąsiedni grzbiet.


Druga serpentyna widziana z pierwszej :).



click for more

Jesienny śnieg

Sobota, 17 października 2009 · Komentarze(6)
Kategoria do 50 km, >70 km/h
W końcu po niemal dwóch tygodniach opadów atmosferycznych wszelkiego rodzaju i ogólnej pluchy ruszyłem się rozruszać. Chciałem od dawna wjechać na Magurę i zobaczyć jak tam wyglądają pierwsze, niespodziewane, jesienne śniegi.

Pojechałem przez Siary, niestandardowo, ale górki okazały się mniejsze niż sądziłem. Rozpocząłem wspinaczkę pod samą Magurę już właśnie w Siarach. Stąd bowiem, niepozornie, ale ustawicznie pod górę (z naprawdę małymi przerwami) szosa pnie się nieubłaganie pod górę. Jednak nie było takich strasznych problemów z kondycją ;). Samą Magurę zdobyłem jak to mówią "pulsomiernicy" na pełnym tlenie, z paroma przerwami na zdjęcia, bo to był dziś główny cel wycieczki. Do połowy podjazdu, za drugą serpentyną nawierzchnia przestała być sucha, a za trzecią agrafką śniegu było już dość sporo. Złośliwa bateria w aparacie padła ;/. Na szczycie rozmowa z kolesiem z Sącza zwiedzającym sobie te strony i rura w dół. Prędkość jak na warunki niezła - docisnąłem do 70 km/h. Od Magury do domu tradycyjnie +30 km/h, tempo z ok 21 km/h na szczycie skoczyło do ponad 26 km/h :)


Sprzed paru dni - skrzyżowanie ul. Sienkiewicza i Kościuszki - jak widać lekko kropi...


"Na szlaku architektury drewnianej" - Sękowa ;).


Zawsze chciałem mieć zdjęcie tego mostka (naprzeciw skrętu na Bartne) ;).


Tej tablicy też ;p. Póki stoi, a informacja i tak już nieaktualna ;p.



Na pograniczu pór roku ;).


Niech mi ktoś w końcu powie co to jest ;P!



Widok z podjazdu pod Magurę - Pętna i jej cerkiew.


Pierwsza serpentyna.


A teraz panoramicznie ;).


Pierwszy śnieg Gianta.


Pętna raz jeszcze, wyżej, bo z prostej za drugą agrafką ;).




Na szczycie :D.

#lt=49.5938&ln=20.98251&z=10&t=0

click for more