ósemka z przodu

Piątek, 16 kwietnia 2010 · Komentarze(5)
Długo motałem się: jechać, nie jechać, pogoda nie zachęcała. W końcu wyrwałem się razem z Kingą.

Trasa krótka, tempo niskie i bardzo dobrze, trzeba czasem odsapnąć, szkoda tylko, że nie ma czasu na jazdę zbyt często ;/.

Na pocieszenie z góry no name pociskamy ostro z Kinią, padają dwa rekordy prędkości. Mój to 83,95 km/h - Yeti, zostało jeszcze tylko 0,95 km/h ;p.


Na dowód... ;p.

Dla tubylców: zjeżdżając z tej góry na krzyżówce jadąc w prawo dojedzie się do Bystrej obok kapliczki, w lewo pod Kogutka, a prosto na Zamkową - Golgotę ;).

Na koniec do Maćka, zobaczyć i przetestować jego nową maszynę.


Dom się wali? Nic strasznego. Kup przyczepę i olej budowniczych ;).

pasova konrola

Piątek, 9 kwietnia 2010 · Komentarze(1)
Kategoria >50 km, >70 km/h
W końcu udało się wyskoczyć z domu...
Dziś w programie była runda na granice, obfocenie przejścia, które opustoszało jakiś czas temu i powrót do domu.

Do Koniecznej niezłe tempo, niestety z wiatrem, ok 26,5 km/h. W drodze na Słowację:


Magura.


Studzienka w Zdyni.


Ups! nie zdążyłem wyhamować, troszeńkę się wgięło...

I totalne zaskoczenie. Przejście zostało rozebrane! Został tylko budynek:


W tym przypadku bezcenny jest ten wpis, dokumentujący dla potomności, jak to wszystko kiedyś wyglądało :).


Pozostałość po I wojnie światowej...

Brak zdjęć w tym miejscu postanowiłem zrekompensować sobie zjazdem na Słowację. Oto jak nas Słowacy, nasi bracia drodzy witają (widok w stronę Polski):



Drogowcy eksperymentowali chyba tutaj nad różnymi nawierzchniami ;).

Niestety, godzina późna, nie mogę się zagłębić w kraj naszych sąsiadów. Wiatr jest bezlitosny, na odcinku Konieczna - Zdynia po prostu wciska w asfalt.


Na samej granicy mijam jeszcze niegdysiejsze eldorado Gorlic i okolic :P:


Jakoś dotaczam się do domu i po raz kolejny stwierdzam, że "Magura to łatwa góra".
Towarzystwo: dwa banany i Maciek z bartem przez 100 m.

something more than that


Z ciekawości, jak wyglądają te pagórki przed granicą, na tym oto pięknym wykresie :P.

Pierwsza guma

Niedziela, 4 kwietnia 2010 · Komentarze(4)
Kategoria >50 km
Zapowiadała się pagórkowata, lekka trasa :). 15, Grosar, dwa banany i można jechać. Ruszamy w piątkę: Ja, Damian, Sebastian, prezes (jeśli dobrze pamiętam) i chłopak na Treku, którego imienia niestety mój dziurawy czerep nie zapamiętał. A szkoda.

Do Folusza pod boczno - przedni wiatr, co wskazywało na szybki powrót z Jasła. Ku mojemu zdziwieniu na podjeździe pod Rozdziele nie "zbierałem grzybów" ;p. Na podwójnej hopce do skrzyżowania zostajemy z "kolegą od Treka". Na szczycie czeka Damian, który dociąga nas szybkim tempem do reszty, która spotkała jakichś rowerzystów z Jasła. W końcu cała drużyna łączy się na rogatkach Jasła.

Te 10 km, w dół poszło z wiatrem. Teraz też powinien być. Powinien. Był. W twarz. Znowu grupa dzieli się, do Biecza kolarze zwalniają tempa, dochodzę ich, za jakiś czas też kolega. W Strzeszynie pęka guma... Masakra... Dwie pompki, dwie dętki - żadna nie pasuje... No cóż kiedyś musiało do tego dojść... Szybki telefon i ... kolega wraca z wujkiem. To jego pierwsza guma. My ruszamy na ostatnie km. Damian od Klęczan ciągnie aż do Parkowej, nikt nie chce dać mu odpocząć. W końcu wychodzę na pierwszego, choć jestem wykończony - 50 km pod wiatr + wysokie tempo. Mój ruch chyba budzi resztę stawki i Sebastian, jadący raczej z tyłu dociąga do świateł, gdzie po krótkim pożegnaniu rozjeżdżamy się do domów :)

Wymęczyłem się niemiłosiernie, ale było warto. Satysfakcja z takiego tempa, w takich warunkach jest ogromna, nie poddałem się :).

Dzięki, miło, że czekaliście ;p.



Brawa dla tych, którzy nie zasugerowali się tytułem i przeczytali całość ;p

Niespodziewana ustawka

Sobota, 3 kwietnia 2010 · Komentarze(1)
Godzina 14,30, ruszamy z dudkiem spod mojego bloku, a tu prosto pod nasze szerokie koła wyjeżdża grupa kolarzy (trening Grupetto z Grosaru. Czemu nie?

Trasa trudna, grupa 9-osobowa na każdym podjeździe dzieli się na dwie mniejsze - jadącą (w niej m.in. Mateusz) i robiącą zdjęcia, zbierającą grzyby etc. ;p. Co do mnie można śmiało powiedzieć - jutro na obiad grzybowa ;p.

W Czarnej po bananku lecimy szybko w dół. Za szybko. Jak zwykle.
Mimo zmęczenie chyba spróbuje jutro ponownie, o 15 na Grosarze, zapraszam chętnych ;p.


Takie są widoki na końcach podjazdów - droga, łąka, kolarze, góry ;)

pc - rajd

Środa, 31 marca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria do 50 km, odwiedziny
Krótki dojazd w sprawie nowego komputera...

Lepiej dodam pare zdjęć z wczorajszego wypadu do Krakowa:

Palmy przy pomniku św. Szymona w Lipnicy Murowanej :).


Te olbrzymy widać już z daleka.

A tu już sam Kraków:

Przy kościele, którego nazwę może uda mi się zidentyfikować... ;)


Miejsce na reklamę świetne! Od wczoraj mój ulubiony "billboard" krakowski :D.


To jak TVN to dodam jeszcze tą znaną skądinąd kamienicę... ;)


Drzwi antywłamaniowe firmy "Piast" ;p.


Wawel 2D ;).

much more

Na świętach setka powinna pęknąć...

cross - country

Niedziela, 28 marca 2010 · Komentarze(1)
Kategoria do 50 km, odwiedziny
Dziś udałem sie po 15 udałem się odwiedzić gościnną wieś Kobylankę. Na miejscu urządziłem sobie z miejscową tubylczynią małe cross - las - country. Tony igieł, bajorko, w którym miałem być utopniony, jednym słowem BIKE łORIENT albo inny harpagan.


To zdjęcie oddaje trudność trasy... Sosna została porwana na strzępy, dziś nic nie mogło mnie zatrzymać...


Wspomniane bagno...

W końcu zwyciężyła chemia i ruszyłem do domu przez Libuszę, Kryg, Dominikowice i Sokół.

Rozbój w biały dzień...

Na koniec wjeżdżając do Gorlic, przeżyłem lądowanie UFO :o

Szaleństwa panny Kingi

Sobota, 27 marca 2010 · Komentarze(4)
Kinga zaproponowała rzeźniczą trasę, więc czemu nie?


Towarzysze :).

Bielanka, Leszczyny, Kunkowa - niedawno tędy jechałem. Z rekordowego zjazdu, bez pedałowania, spokojnie prawie 70 km/h.

Wstaje wiosna :).

Pod Oderne masakryczny podjazd, tak samo jak przez Przysłup na Magurę.

Tocząc się pod Oderne...


Na szczęście nas nie zlało ;p

Na zjeździe z Magury, gubie liczniki przy 50-60 km/h, dociskam do 70, po czym dowiaduję się o stracie. Kinga znajduję go na środku drogi [sic!], natomiast Maciej 2 z 3 przycisków. Najważniejszy z nich nie nadaje się do użytku. Ale po za tą stratą działa jak powinien. Tradycyjnie od Magury do Gorlic bardzo szybko.

Dzięki!

P.S. Funkcje muszę przełączać scyzorykiem ;/.


Jak EKG w szpitalu ;p.

click for little more

Krzyż + Bystra

Piątek, 26 marca 2010 · Komentarze(2)
Krótka przejażdżka z dudkiem pod Krzyż i do Bystrej.

Udało się wyjechać bez przystanku, a spod kapliczki do skrzyżowania, ku naszemu zdziwieniu poszliśmy grubo ponad 75 km/h. Nowa nawierzchnia, mocny wiatr, a licznik żeby nie było, nastawiony dobrze (sprawdzałem dwa razy). Dodaję, że te 79 km/h to było na luzie, co tym bardziej dziwi :).




Na szczycie... :)

Runda przez Oderne

Środa, 24 marca 2010 · Komentarze(2)
Kategoria >50 km, >80 km/h


Drugi wyjazd tego sezonu, jakże udany :)

1. Pogoda bardzo ładna, słoneczko
a) lekki wiaterek jak sądzę z północnego wschodu.
b) na wyższych górkach, po lesie śnieg się jeszcze trzyma...
c) na zjazdach chłodno - zapomniałem chusteczek, w Gładyszowie byłem zmuszony użyć ogłoszenia o kursie na prawo jazdy (jedno na drugie takie samo naklejone :P)

2. Dystans, przewyższenia nieporównywalnie cięższe od poprzedniego wypadu - powoli zaczynam wchodzić w sezon.
a) podjazdy spokojnie, niektóre na jedynce z przodu...

3. Zdjęcia - nie ma i nie będzie - nie wziąłem aparatu, bo myślałem, że i tak nie będzie czego fotografować, jakże się pomyliłem...
a) komputer zepsuty, chyba na laptop zacznę wrzucać.

4. Vmax - z Odernego do Uścia.
a) można było szybciej, ale w tym sezonie pierwszy większy zjazd i powyżej 50 km/h na liczniku + nieuprzątnięta droga po zimie + średniej trudności zakręty.
Mimo to bardzo dobry wynik, w sam raz, na samobójstwo :).

5. Na koniec jogging z rowerem i koleżanką ;)



Pozdrawiam :)

Rozpoczęcie sezonu

Sobota, 20 marca 2010 · Komentarze(1)
Kategoria do 50 km
W końcu pogoda pozwoliła wyjechać. Rano umyłem i przygotowałem rower, po południu ruszyłem.

Gorlice - Biecz - Korczyna - Libusza - Gorlice

Z wiatrem i pod wiatr.
Wymęczyłem się z powrotem niesamowicie, chyba ze szybko zacząłem, do Biecza koło 34 km/h.