Sitnickie kotlety

Wtorek, 28 lipca 2009 · Komentarze(2)
Ostatnio mam dziwny zwyczaj stołowania się wszędzie tylko nie w domu ;)

Domi z Maćkiem wracali z Rzeszowa z nowymi butami, więc miła sprawa wyjechać i tak też zrobiłem. Do Jasła średnia 32 km/h i po nieśpiesznym spotkaniu jedziemy w stronę Biecza. Tempo nieco niższe, z uwagi na sakwy i takie tam różne, ale co tam, przecież nie to się liczy. Przed czy już nawet w, skręcamy do Sitnicy, bo tam właśnie mieszka Dominika ;)
"Chodźcie na taras! Kawa czy herbata?"
Wyszło, że kotlety ;p
Smaczne bardzo, podziękowania dla kucharki, ktokolwiek to był xD
Zasiedzieliśmy się strasznie, a Domi pewnie chciała iść spać więc ruszamy i od początku ostre tempo do Gorlic. Po mieście 40-50 km/h na liczniku. Jest moc xD

Jeden jedyny minus - wyrwało śrubkę w bloku ;/ Miejmy nadzieję, że będą taką mieli w Rowexie. Jak nie pozostaje tylko tokarka Maćka :)

Dzięki za super towarzystwo i świetnie spędzony czas :))
I dzięki tobie, wietrze, żeś sobie dał na wstrzymanie choć raz ;)


Przekąska po kotletach. Maciek i Domi



Nowe SPD Dominiki ;) Świetne.


"Czekajcie! Jeszcze trzy dania!"

Drag nach Osten

Poniedziałek, 27 lipca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria do 50 km
Och! Ach! Tak w skrócie mogę opisać jazdę na Giancie ;) Dzisiaj przyszedł czas na porządny test, nie do końca jeszcze się przyzwyczaiłem. Wybrałem płaską trasę do Biecza.

Cięcie odchodziło straszne, porównując poprzedni rower. 34-35 km/h i 2-3 zębatki w zapasie. Na wyższych biegach naprawdę ciężko się już jechało. Jak się okazało było to i tak chyba za szybko, bo zacząłem odczuwać nogi i z powrotem 31-33 km/h. Niemniej jednak zobaczymy co będzie jak się przyzwyczaję i będę "czuł", że tak się dziwnie wyrażę, Gianta ;)

Niestety z powodu małej domowej awarii nie doszła do skutku wycieczka w stronę Rzeszowa z towarzystwem, mówi się trudno :)

Maraton MTB w Gorlicach: Nauka

Niedziela, 26 lipca 2009 · Komentarze(1)
Kategoria do 50 km, z Maćkiem
Pierwsze "kroki" na nowym Giancie :) I nauka zapinania i wypinania z SPD :) To była zabawa :) Postanowiłem pojechać rundę honorową w Maratonie MTB, rozgrywanym nieopodal, na stadionie w Gorlicach. Startował w nim dzielny Maciej na Salamandrze :)

Na samym początku jazdy trafiłem na sam koniec peletonu, wskutek czego zamykający stawkę organizatorzy pytali czy mam już dość (po 0,5 km ;p). Ale jak już się rozbujałem i w miarę wchodziłem w SPD pomknąłem w kierunku rynku i wyprzedzałem wszystko i wszystkich po kolei. Na tym rowerze to jest jazda! Pod górkę 5-6 km/h szybciej niż na Grandzie :)

Dojechałem aż do końca asfaltu na Łysulę w Dominikowicach, wyprzedzając zawodników, aż miło. Mój błąd, wjechałem w rozmokłą drogę polną i podczas zawracania podeszwy moich butów napełniły się niepomiernymi ilościami błoto, które uniemożliwiało wpięcie. Musiałem bawić się kamykami, patykami, a potem 40 minut w domu ;/

Wrażenie z jazdy piorunujące, aczkolwiek spodziewane. Górki zdobywa się łatwiej szybciej, ogólnie 5-6 km/h do przodu :) Zębatek z tyłu aż 9, jest w czym wybierać :) No i przy +40 km/h jest czym pedałować spokojnie ;)

Gratulacje dla Maćka ;) Ostro pojechałeś :) i gratulacje, że się dorobiłeś takiego supportu :) Pozdro dziewczyny :)





Podjazd na Łysulę :)
"Nie te opony! :D"
Ano nie te. Koniec asfaltu, buty toną, rowerzyści patrzą jak na kretyna wszyscy do góry, jeden na dół ;p

Zakupy

Sobota, 25 lipca 2009 · Komentarze(2)
Nadeszło końcu co nadejść miało. Nowy rower. Wreszcie :)

Na zakupy do Krakowa pojechać trzeba było, ale warto :)
Po drodze pełno wypadków, oto jeden z nich na wyjeździe z Brzeska w kierunku Krakowa.


7 - 8 rano, przeleciał z lewego pasa w fosę po przeciwnej stronie.

[/URL]
14. Zbierają płytki z naczepy...

Przejdźmy jednak do rzeczy.
Rower Giant, z serii X - Sport. Do tego pedałki Shimano m520 i buty Addidas Durango. Wziąłem jeszcze Sigmę 906 i dwa srebrne koszyki na bidony, firmy Specialized :)


Nie mam na razie w lepszej scenerii ;)


Addidas Durango :)

W czasie powrotu do domu nie mogłem uwierzyć, że to z tyłu to moje :)

Masakra

Czwartek, 23 lipca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria do 50 km
Tylko do Ropskiej, z powodu strasznej temperatury, a przede wszystkim roweru. Rozpada się ... :(

Kielecczyzna 2009: Podsumowanie

Wtorek, 21 lipca 2009 · Komentarze(0)
To była wyprawa zaplanowana w 5 minut, aż dziw, że udało mi się zrobić wszystko co zrobić chciałem, czyli:

- Osiągnąć Kielce i Starachowice.
- Spotkać się z rodziną i dwoma kolegami.
- Zobaczyć coś ciekawego na tych terenach.

Z tych trzech udało się spełnić 2,5 ;). Trzecie nie do końca - nie pojechałem na Święty Krzyż i inne ciekawe miejsca :( Brakło czasu, a przedłużyłem mój pobyt o dzień.

Olbrzymim utrudnieniem był górski plecak, który musiałem wziąć, naprawdę ciężko się w tym jedzie i nie polecam. W tym przypadku nie miałem za bardzo innego wyboru :)

Wszystkie kilometry: 554,26 km
Czas jazdy: 22h 37 minut
vmax= 60 km/h

Teraz podziękowania:
- Dla rodzinki (tej najbliższej), że w końcu odpuścili i mogłem pojechać
- Dla babci, za nocleg i wikt przez 4 dni i noce. No i oczywiście za samo spotkanie :)
- Dla siostry (;*) i jej rodziców za to samo, tyle, że przez 2 dni i 1 noc, a najbardziej za spotkanie :))
- I dla Granda, że się nie rozleciał i chce mnie wozić (chyba nie ma wyjścia :P)

< Dzień poprzedni

Kielecczyzna 2009: Wiatr w polu po raz drugi

Poniedziałek, 20 lipca 2009 · Komentarze(0)
Niestety! Robota czeka i nie mogłem zostać dłużej w uroczej Kielecczyźnie :( Wrócę tu kiedyś, ale na razie to trzeba wrócić do domu ;)

Babcia napakowała mi tyle jedzenia, że bałem się o swoje plecy, znowu trzeba było wykręcić koło 200 km z takim bagażem ;/ O 8 ruszyłem w trasę.

Kielce - Morawica - Chmielnik - Busko Zdrój - Stopnica - Pacanów - Szczucin - Radwan - Dąbrowa Tarnowska - Tarnów - Tuchów - Gromnik - Ciężkowice - Gorlice

Od Morawica totalne zaskoczenie. Wiatr miał być czysto zachodni, a tym czasem zawiewa, zresztą bardzo przyjemnie z północy i północnego zachodu, dało mi to niesamowitego kopa i pagórki do Buska Zdroju pokonałem w około 1h 45 minut. Po krótkim odpoczynku na BP pojechałem w kierunku przeprawy na Wiśle w Szczucinie. Tutaj to dopiero było darcie. Jedna przerwa na zakup 0,5 kg nektarynek od przydrożnego sprzedawcy (na odcinku Busko - Pacanów stoją co kilkanaście metrów) i prędkość cały czas 30-45 km/h, pomimo małych wzniesień. Niestety w czasie "zakupów" minął mnie jedyny spotkany dziś kolarz. Nawet nie bawiłem się w pościg, bo przy takiej aurze musiał iść cały czas +40 km/h. Lekkie załamanie nastąpiło przed Szczucinem, gdzie zmieniłem kierunek jazdy na południowy, a wiatr zresztą też i dął mi prosto w twarz ;/. Stwierdziłem, że to dobry moment, aby zjeść obiad i zatrzymałem się na pół godzinki w barze 3 km przed Dąbrową Tarnowską. Bardzo miła obsługa, duże porcje, jedzenie przeciętne, polecam :) Na podjeździe w Lisiej Górze poczułem wreszcie wiatr z tej strony, z której zawsze być powinien i przez Tarnów przeleciałem niczym burza.

I tu się pojawia ciekawa kwestia: ścieżki rowerowe. Nabudowali tam tego pełno i nic bym nie mówił, bo są rowerzyści preferujący wolną, relaksacyjną jazdę, powiedzmy 20-25 km/h i nic mi do tego, ale u licha niech nikt mnie nie zmusza do takiej jazdy, kiedy spokojnie mogę przycisnąć 10 km/h więcej! A na ścieżkach się nie da! Nie wiem czy nawierzchnia taka kijowa czy co, w każdym razie mnie duży ruch na drodze nie przeszkadza, a mi tu wylatują ze znakiem: "zakaz jazdy rowerem" ;/ Oczywiście to olałem i przeciąłem miasto szeroką aleją, która przeważnie opada pod dość dużym kątem, zamiast męczyć się ścieżka, na której zresztą pełno przechodniów ;/

Do Tuchowa droga ciężka; potężna góra wznosi się nad Tarnowem, ale jej zdobycie nie zajęło mi tak dużo czasu jak się obawiałem. Na zjeździe w Porębie Radlnej 58 km/h - vmax wycieczki. Od razu zaznaczam, że na zjazdach nie pedałuję (chyba, że muszę powiedzmy do tych 40 km/h), składam się tylko w aerodynamiczną pozycję i jadę i rower się rozpędzi. W Tuchowie zwiedziłem (z zewnątrz) klasztor Redemptorystów i pojechałem w dalszą, niedługą już drogę.

W Ciężkowicach ostatni dłuższy postój i zakupy i atak na jedno z najgorszych wzniesień tej wyprawy. Moje obawy jednak się nie sprawdziły i wbiłem się na górę dość szybko. Stamtąd już okolicą, której nie lubię: jazda zapyziałymi wiochami, w których jezdnia wije się jak wąż i nigdy nie wiadomo, gdzie nas za chwilę powiedzie. Uszczęśliwiony dojechałem wreszcie do Gorlic, kończąc trasę z bardzo dobrą średnia, w stosunku do długości i przed wszystkim zmęczonego życiem Granda.

Aha, właśnie. Dzisiaj rekord na setkę :) 3h 33 minuty :)

Takie coś musiałem wozić przez te 550 km ;/



Łąki w Świętokrzyskim ;)


Klasztor w Tuchowie


Ogród pielgrzyma? :)


Ujęcie klasztoru z oazy zieleni, naprawdę przyjemne miejsce :)



< Dzień poprzedni Podsumowanie >

Kielecczyzna 2009: after sister

Niedziela, 19 lipca 2009 · Komentarze(0)
Było fajnie, jest fajnie a jak będzie?

Po nocy z siostrą i połowie dnia z resztą nadeszła pora jechać na nocleg i jutro kręcimy do Gorlic. Rano popadało i mocno się ochłodziło, a ja nie wziąłem nogawek i koszulki z długim rękawem :( Ale nic, ruszamy po 17 chyba. Już za Tobą tęsknie siostra. Z tego miejsca pozdrowienia dla Ciebie i rodziców ;**

Starachowice - Rzepin - Bodzentyn - Święta Katarzyna - Radlin - Cedzynia - Masłów - Kielce

Chciałem traskę trochę zmienić i sypnąć przez Skarżysko, no ale wujek odradził jazdy główną drogą. Mnie to tam mało przeszkadza, no ale żeby się nie denerwowali :)

Jechało się ciężko, pod silny wiatr ;/ wrrr, znowu! W Świętej Katarzynie zatrzymałem się na pare zdjęć przy tutejszej atrakcji, klasztorze. Potem ruszyłem dalej, pokonując długi jak na region podjazd w Masłowie i stamtąd pokonałem pare km do miasta i wszyscy happy, że dojechałem :).


Widoki charakterystyczne dla tych terenów :)




Klasztor w Świętej Katarzynie :)


O zachodzie na zachodzie ;) Osiedle (bodajże) "Na Stoku".


Na wschodzie o zachodzie :)



< Dzień poprzedni Dzień następny >

Kielecczyzna 2009: sister

Sobota, 18 lipca 2009 · Komentarze(0)
Kielce - Cedzyna - Radlin - Święta Katarzyna - Bodzentyn - Rzepin - Starachowice

Głównym celem wyjazdu do Kielc były Starachowice, bo tam mieszka moja siostra (sam sobie się przyszyliśmy nawzajem ;p)
Trasa wiodąca wioskami i w sumie niezbyt ciekawa.W Bodzentyniu podjechałem na zamek, ale nie zrobił na mnie specjalnego wrażenia. Pojawiło się pare większych górek jak na warunki Ziemi Kieleckiej, ale nie mogą równać się one z wniesieniami Beskidów :) Jak zawsze wiatr przez 30 km ;/ Czuję, że Grand dogorywa. Nie jest to agonia, ale po średnich i prędkościach widzę, że coś nie gra. Może napęd, może opona? Aby objechać do domu i zmieniam mam nadzieję sprzęt w niedługim czasie :)

W Starachowicach są trzy BLISKIE. O dwie za dużo ;p
"Gdzie jesteś?"
"Na BLISKIEJ"
"Wyjadę po Ciebie rowerem, to niedaleko"

Jest fajnie xD


Przepiękne, głównie sosnowe lasy w Kieleckim. To zdjęcie pochodzi, jeśli się nie mylę z okolic podjazdu za Świętą Katarzyną.


Ruiny zamku wzniesionego w XIV w & Grand ;)


"Piaski" w Starachowicach.



< Dzień poprzedni Dzień następny >

Kielecczyzna 2009: CK

Piątek, 17 lipca 2009 · Komentarze(0)
Dzisiaj wypadało pojeździć trochę dwupasmówkami po mieście i nacieszyć się nimi póki są ;p W Gorlicach nie uświadczy ani metra. Jedynym problem są koleiny, w których TONĄŁEM. Jadąc Aleją Solidarności w dół przy prędkości +40 km/h przyszło hamować przed światłami. Klamki do spodu, a ja jadę dalej ślizgając się grzbietem koleiny, koła niebezpiecznie spadały to na jedną, to na drugą stronę. Na szczęście udało się zatrzymać, ale niewiele brakowało i zaliczyłbym efektowny lot przez kierę prosto w tyłek jakiegoś samochodu. Byłoby wesoło ;)

W sumie zjeździłem więcej niż pół miasta, nie zagłębiając się w osiedla. Dobrze je znam, więc nie było problemów z nawigacją ;)

Autobusy miejskie szybsze niż poczciwe gorlickie MZK ;)

< Dzień poprzedni Dzień następny >